Piggypeg Keg to comiesięczna dawka kosmetycznych inspiracji. W tej serii recenzujemy produkty, które testowałyśmy przez ostatni czas. Pamiętaj, że to nasze subiektywne opinie. Jak najbardziej sugeruj się opisami, ale nie oczekuj, że kosmetyk sprawdzi się tak samo u Ciebie 🙂
Ania: skóra sucha, często odwodniona, wrażliwa, skłonna do przebarwień
Monika: skóra mieszana (latem w stronę tłustej, zimą w stronę suchej), wrażliwa z widocznymi naczynkami
#ANIA
1. Alkemie, Krem rozjaśniający Spotless (r)evolution
Zapowiadałyśmy walkę z przebarwieniami jesienią – no i jest! Na pierwszy ogień Spotless (R)evolution polskiej marki Alkemie Cosmetics. Stosowałam go co drugi dzień na noc, szczególną uwagę poświęcając najbardziej problematycznym u mnie miejscom – czołu i brodzie, gdzie potrądzikowych przebarwień jest najwięcej.
Po pierwsze, wielkie brawa należą się Alkemie za opakowanie typu airless, moje ulubione. Można idealnie dozować porcję kremu! Po drugie, skład prezentuje się fenomenalnie – zawiera wyciąg ze śliwki kakadu, która jest niezwykle bogata w witaminę C (o której więcej mogliście poczytać w naszym poście o starzeniu się skóry), EPS White PA czyli związek stosunkowo świeży w kosmetyce. Chroni skórę przed pigmentacją wywołaną przez promieniowane UV i czynniki środowiskowe. Zdziwiło mnie, że już po pierwszym użyciu cera staje się niesamowicie rozjaśniona i elastyczna. Czuć, że to naprawdę odżywczy produkt! Z czasem odczułam też wygładzenie, a przebarwienia faktycznie stały się mniej widoczne. Sam produkt jest niesamowicie kremowy i nakładanie go to czysta przyjemność. Polecam wszystkim, bo ten krem zmywa przebarwienia z twarzy prawie jak gumka do mazania!
2. Vianek, Regenerujący szampon do włosów blond, farbowanych i rozjaśnianych
Do tego szamponu podchodziłam ostrożnie – raz, że jedna z Was oglądając nasze story nazwała ten kosmetyk bublem i „masakratorem” włosów. Po drugie, próbówałam różnych szamponów od Sylveco i Vianka, ale nie zdobyły one mojego serca i bardzo plątały włosy. Na ten skusiłam się po nieudanej przygodzie z szamponem Natura Estonika z rokitnikiem, którego żółty pigment barwił mi włosy na kolor przypominający kanarkowy. Liczyłam, że ten produkt przede wszystkim przywróci chłodny odcień. Jak się okazało, robi on o wiele więcej!
Mimo, że zawiera Cocamidopropyl Betaine w składzie (czego trochę się obawiałam), nie swędzi mnie po nim głowa, co bardzo mnie cieszy. To już kolejny szampon z tą substancją, który mi nie „szkodzi”. Najwyraźniej po serum z Bionigree mój skalp przestał być tak wrażliwy jak kiedyś.
Mogę śmiało stwierdzić, że to jeden z najlepszych szamponów jaki miałam, a już na pewno najlepszy z rodziny Sylveco/Vianek/Biolaven. Nie tylko nadał chłodniejszy koloryt, ale też włosy się po nim świetnie układają i nabierają blasku. Można zapomnieć o odżywce 🙂
3. Fridge 4.1, Krem pod oczy
Fridge znowu mnie skusił, tym razem na kofeinowy krem pod oczy. Trzeba przyznać, że ta marka nie robi słabych produktów. Czuć, że ten krem to odżywcza bomba – kofeina, ekstrakt z kawy Arabici, panthenol, ekstrakt z zielonej herbaty i bluszczu. Jest mega gęsty, jak krem do tortu. Pachnie tak kawowo, że aż chciałoby się go zjeść!
Jak zwykle Fridge nie zawodzi, skóra po użyciu kremu jest odżywiona, ujędrniona i nawilżona. Znikają cienie pod oczami i szorstkość. Nawet podczas ostatniej wizyty w salonie Esteem Beauty zostałam pochwalona za bardzo dobrze nawilżoną skórę pod oczami! 😉 To naprawdę świetny krem, prawdziwy pogromca oznak zmęczenia!
#MONIKA
1. Whamisa Organic, Nawilżający szampon do suchej skóry głowy
Przyznam, że długo czaiłam się tam ten szampon, aż w końcu kupiłam mini wersję na jednej z promocji (standardowo maseczka Bentona do koszyka). Skończył mi się akurat genialny John Masters i w idealnym czasie dotarła przesyłka z Whamisą.
Skład szamponu wygląda naprawdę obiecująco – mnóstwo ciekawych ekstraktów i bardzo delikatna formuła. Mimo, że nie zawiera silnych detergentów świetnie się pieni. Ma naprawdę oryginalny, przyjemny zapach. Tak naprawdę nie ma nic, do czego mogłabym się przyczepić (jeśli chodzi o działanie). Największym minusem jest cena. Szampon JMO nie należał już do najtańszych, a za ten od Whamisy trzeba dać odrobinę więcej (pełnowymiarowa butelka). Oba kosmetyki dają bardzo podobny efekt – włosy są miękkie, lśniące, pełne objętości i dobrze się układają. Jedyna odczuwalna różnica to głównie zapach.
Super sprawą jest dostępność mini produktów tej marki. Naprawdę polecam wypróbować ten szampon, szczególnie osobom z wrażliwą skórą głowy i cienkimi włosami, które szybko tracą objętość. Na pewno wrócę do tego kosmetyku i mam ochotę na więcej od Whamisy 🙂
2. Vianek, Normalizujący krem na noc
Gdybym patrzyła jedynie na nazwę kosmetyku, zapewne nigdy ten krem nie trafiłby w moje ręce. Nie mam cery tłustej, ani trądzikowej. Jednak kosmetyki dobieram zawsze do problemu i obecnego stanu mojej skóry. To też rada dla Was, żeby kierować się zawsze składem, a niekoniecznie etykietą. A niestety ostatnio nie działo się z nią za dobrze… Przeprowadzka, zmiana wody, sporo stresu dały się we znaki w ostatnim miesiącu. Od dłuższego czasu borykałam się też z niedoskonałościami głównie na czole i policzkach. Jak się okazało wynikało to z nietolerancji (idealny przykład na to, że nawet najlepiej dobrana pielęgnacja nie zawsze jest rozwiązaniem).
Po odstawieniu produktów, które mi szkodziły, stan skóry zaczął się poprawiać. Niestety nie dzieje się to z dnia na dzień i musiałam trochę wspomóc ten proces. Aby przyspieszyć gojenie się stanów zapalnych i złagodzić zaczerwienienia, sięgnęłam właśnie po zielony Vianek. Krem idealnie wykonał swoje zadanie. Stosowałam go samodzielnie lub z serum rozświetlającym. Muszę przyznać, że nie pachnie najprzyjemniej, ale jego skład wynagradza wszystko. Bez gliceryny, za to ze skwalenem, witaminą B, betuliną, ekstraktem z pokrzywy i olejkiem z drzewa herbacianego. Idealna kombinacja, aby wspomóc walkę z niedoskonałościami. Krem ma też działanie nawilżające, także nie musicie się martwić, że wysuszy Wam skórę, przez swoje antybakteryjne właściwości (jak jest w przypadku wielu specyfików do cer problematycznych). Jeśli pojawią się u Was jacyś nieproszeni goście, wtedy warto wypróbować działanie zielonego Vianka 🙂
3. Madara, Maska ultra oczyszczająca Detox
O tej maseczce słyszałam już chyba wszędzie gdzie się da. Akurat potrzebowałam czegoś oczyszczającego, żeby dobrze odblokować pory i załagodzić stany zapalne. Mini wersja starczyła mi akurat na dwa użycia. Powiem Wam jedno… to chyba najsilniej oczyszczająca maseczka jakiej kiedykolwiek używałam. Detox w całkowitym tego słowa znaczeniu – ale niekoniecznie dla mnie. Maseczka była zdecydowanie za mocna i niestety skończyłam z twarzą Indianina. Fakt faktem, skóra była naprawdę gładka, pory zwężone a koloryt wyrównany. Nie polecam wrażliwcom i cerom naczynkowym.
Lubię maseczkę z Madary, ale jest naprawdę mocna. Cerę mam mieszaną i raczej nie jest wrażliwa, ale i tak trzymam ją tylko 1-2min inaczej kończę z czerwoną buźką. Fajna, jednak trzeba z nią uważać 🙂
Jak taka ta maseczka jest to muszę ją zdobyć 🙂
Tak, to prawda 😉
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Hej Dziewczyny! Widzę, że zakładka PiggyPeg Advisor jest w budowie i mam pytanie – czy stworzycie przewodnik po polecanych salonach kosmetycznych też w innych miastach?? 🙂
I jeszcze jedno – jest jakakolwiek szansa na to, żeby rozszyfrować skład perfum? Tzn. czy możecie polecić coś z zapachami niesyntetycznymi albo czym się kierować, żeby takich unikać? Jedyne pewne na ten moment zapachy to te od Fridge, ale czy są jeszcze jakieś?
Pozdrawiam!
Hej! dzieki za wpis. zastanawiam sie gdzie mozna kupic ten krem Fridge.Pozdrawiam Dorota
Kiedyś używałam szamponu Sylveco i od tamtej pory ich szampony omijam szerokim łukiem ale skoro napisałaś, że to jeden z najlepszych szamponów jaki miałaś to może przy następnych zakupach wpadnie do mojego koszyka 🙂
Jednym z moich ulubionych szamponów jest orientana imbir i trawa cytrynowa oraz szampony john masters organics, warto wypróbować 🙂
Fidge kupowałam przez internet z ich strony. Polecam sama natura 🙂
Nazwa kosmetyku jest zawsze zalinkowana, przekieruje Cię do sklepu 🙂
JMO jest świetny! Za szamponami Sylveco też nieszczególnie przepadamy, ale te z Vianka już są znacznie lepsze, szczególnie ten z posta 🙂
Advisor będzie wkrótce ponownie dostępny 🙂 Na razie nie wiele wiemy o salonach z innych miast, ale na pewno możemy polecić te, w których byłyśmy: Regeneracja SPA w Poznaniu i Esteem Beauty we Wrocławiu.
Jeśli chodzi o perfumy to praktycznie wszystkie zapachy dostępne w perfumeriach są syntetyczne. Fridge – tak! O innych nie słyszałyśmy za wiele, bo nie interesowałyśmy się jeszcze tym tematem. Jedno jest pewne – naturalne lub nie, każde mogą uczulać. Warto jednak unikać tych, które zawierają Alcohol Denat. i BHT 😉
Dziewczyny !
A jakie kremy polecacie z retinolem? Bo skoro mamy jesień to można ruszać z kuracją. Avene , Sesderma ? Co polecacie żeby sobie na początek nie zaszkodzić?
http://www.piggypegblog.pl/2017/10/pielegnacja-przeciwzmarszczkowa-kiedy-i.html
A ja mam pytanie nie o kosmetyki, a o wspomnianą w tekście nietolerancję. Moniko, chciałam zapytać jak doszłaś do faktu jej istnienia? Robiłaś jakieś konkretne testy? Pytam bo sama od lat borykam się z niedoskonałościami nieustannie i żadne kosmetyki mi nie pomagają. Myślałam nad testami, ale nie wiem od czego powinnam zacząć. Proszę o odpowiedź! 🙂
Wykonałam testy na nietolerancje (wcześniej na alergie) w laboratorium, badanie nazywało się FIT 181, ale mogą się różnić w innych placówkach 😉
Dziękuję za odpowiedź! 🙂
Po jakim czasie widziałyście redukcję przebarwień stosując krem z Alkemie? Bo ja już chyba z miesiąc używam, zużyłam połowę opakowania i przebarwień nie ruszyło… Powinnam się uzbroić jeszcze w cierpliwość? Jest szansa, że zacznie działać później? Czy w składzie jest coś co może zapychać? Bo pogorszyła mi się cera ostatnio i nie wiem, czy czasem nie od tego kremiku:/
Wiesz, dużo zależy jak stare są przebarwienia i jak głęboko tak naprawdę. Jest szansa, że w ogóle nie będzie działał u Ciebie. Wtedy trzeba będzie ruszyć z mocniejszym kalibrem, np. laserem lub zabiegami u kosmetologa. Musisz obserwować skórę.