Piggypeg Keg to comiesięczna dawka kosmetycznych inspiracji. W tej serii recenzujemy produkty, które testowałyśmy przez ostatni czas. Pamiętaj, że to nasze subiektywne opinie. Jak najbardziej sugeruj się opisami, ale nie oczekuj, że kosmetyk sprawdzi się tak samo u Ciebie
Ania: skóra sucha, często odwodniona, wrażliwa, skłonna do przebarwień
Monika: skóra mieszana (latem w stronę tłustej, zimą w stronę suchej), wrażliwa z widocznymi naczynkami
#ANIA
1. Alkemie, Trend Alert, Digital Rehab Anti Blue Light Booster
Nowa linia Alkemie to po prostu odlot. Obok takiej etykiety nie można przejść obojętnie – piękne grafiki powstałe we współpracy z artystami mega się wyróżniają na tle często podobnych do siebie opakowań. Jestem bardzo na tak 🙂 Ale to nie etykieta jest tutaj nawjażniejsza, tylko zawartość! Booster, czyli kosmetyk do zadań specjalnych dedykowany pod konkretne potrzeby skóry. Jego kosnsystencja przypomina bardzo lekką emulsję. Stosowany samodzielnie może sprawdzić się u cer tłustych, wyjątkowo problematycznych, ale nie do tego został stworzony. Jest to z założenia kosmetyk podbijający działanie innych. Ma za zadanie przede wszystkim chronić przed promieniowaniem (światłem) niebieskim wytwarzanym przedz monitory i ekrany. W końcu coraz więcej mówi się o promieniowaniu HEV (chociaż badań jest stosunkowo mało). Digital Rehab jest pierwszym przetestowanym przeze mnie boosterem i już po kilku użyciach wiedziałam, że to będzie absolutny hit! Skóra jest niesamowicie miękka. Znacznie poprawiło się jej nawilżenie – szczególnie, kiedy booster szedł w parze z kremem albo po prostu jako lekkie serum na noc.
Co sprawia, że tak bardzo polubiłam ten produkt? Za jego mega aksamitne wykończenie – trochę „silikonowe”, jak dobra baza pod podkład (chociaż oczywiście silikonu tam nie ma). Super sprawdza się też pod makijaż, jako baza pod filtr. Używam tego produktu codziennie, widzę faktyczną poprawę w wyglądzie skóry. Ten booster to dla mnie nie małe zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że tak szybko zobaczę poprawę. Po prostu uwielbiam go używać! Coś czuję, że ma już swoje miejsce w ulubieńcach roku 😉
2. EenyMeeny, Balsam S.O.S
Jeśli przytrafia się jakieś podrażnienie lub szukam czegoś mega uniwersalnego to zawsze sięgam po kosmetyki dla dzieci. Są one zazwyczaj łagodniejsze, bez zbędnych dodatków, co ogranicza ryzyko nieporządanych reakcji. Balsam od Eeny Meeny to kosmetyk wielozadaniowy. Przyznam, że trochę zmyliła mnie jego nazwa, bo tak naprawdę to po prostu masełko. Chciałam go stosować jako krem po depilacji, jednak z racji innej konsysyetncji niż się spodziewałam, znalazłam dla niego inne zastosowanie.
Służy mi jako balsam do skórek, miejscowy krem na podrażnienia, błyszczyk i po prostu kosmetyk awaryjny na czarną godzinę. Jest w małej tubce, więc zajmuje mało miejsca w torebce. Uważam, że to zdecydowanie świetna opcja dla mam, bo sprawdzi się też przede wszystkim u maluchów. Balsam S.O.S to mieszanina wosków i olejów, bez substancji zapchowych, która będzie świetną opcją w wyjazdowej apteczce szczególnie, jeśli chcecie ograniczyć ilośc kosmetyków w walizce 🙂
3. Phenome, Non-drying Foam, Pianka do mycia twarzy
Uwielbiam pianki – bez dwóch zdań. Przez długi czas byłam wierna piance Alkemie, jednak przyszedł czas na coś nowego. Ta od Phenome wyjątkowo wdzięcznie się fotografuje, a jeszcze lepiej się jej używa 🙂 Zdecydowanie plasuje się wysoko w moim rankingu produktów do mycia twarzy. Tworzy gęstą, aksamitną pianę i jest mega wydajna (jednak konsystencja nie jest tak kremowa jak u Alkemie). Używam jej codziennie od dwóch miesięcy, a do końca jeszcze daleko.
Ta pianka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła – Phenome kojarzy mi się z mocno pachnącymi kosmetykami, a ten produkt jest turbo delikatny. Faktycznie, tak jak obiecuje producent nie przesusza skóry, ale bardzo dobrze ją oczyszcza. Sprawdzi się nie tylko rano, ale też w drugim kroku wieczornej pielęgnacji. To pianka idealna dla osób o bardzo wrażliwej skórze. Jeśli do tej pory wszystkie inne powodowały u was uczucie ściągnięcia, koniecznie dajcie tej szansę! Mam nadzieję, że sprawdzi się tak samo dobrze jak u mie 🙂
#MONIKA
1. Herbs&Hydro, Szampon do włosów w kostce Konopie i Malina
Z wielkim dystansem podchodziłam do testów tego szamponu. Przed oczami miałam tylko jeden wielki włosowy kołtun, swędzący i przesuszony skalp. Po prostu założyłam, że będzie działał jak mydło. Otóż nic bardziej mylnego moi drodzy, bo to jest najwyższej klasy, łagodny szampon. Bazuje na naprawdę delikatnych substancjach myjących, więc wszyscy wrażliwcy powinni być z niego zadowoleni.
Samo jego użycie jest mega łatwe. Po prostu pieni się kostkę pod bieżącą wodą, a później nakłada się pianę bezpośrednio na skórę głowy. Jest to nie tylko niezywkle wydajny sposób, ale też o wiele bardziej łagodny dla naszego skalpu. Nie mogę też nie wspomnieć o cudownym, malinowym zapachu (jest jeszcze mango jak coś i jak się domyślacie już je mam).
Po tym kosmetyku zmieniam absolutnie zdanie odnośnie szamponów w kostce i uważam, że jest to świetna sprawa, dodatkowo w nurcie zero waste i bardzo ekonomiczna – nic nie ubywa… Używam go jako szampon codzienny i raz na jakiś czas stosuję coś mocniejszego (zazwyczaj Alterra). Już wiem, że na to pewno będzie mój towarzysz wyjazdowy!
2. ASOA, Multi MSO
ASOA ma jeden świetny krem – Odżywcza Goja. Jednak jest on przeznaczony bardziej do skóry tłustej i mieszanej. Po kilku miesiącach w ofercie pojawia się krem, który powinien podpasować wszystkim tym, którzy narzekali, że Goja powoduje u nich uczucie ściągnięcia – Multi MSO. Te dwa kosmetyki są całkie podobne pod względem składników – oba zawierją niacynamid, koenzym Q10, kwas hialuronowy, hydrolat różany czy masło mango. Jednak ich konsystencja jest totalnie się różni.
MSO jest gęsty, przypomina dobrze ubity krem tortowy. Po aplikacji pozostawia skórę niesamowicie aksamitną, ale nie tłustą. Dobrze nawilża i uelastycznia. Nie jest to bardzo ciężki kosmetyk, który pozostawia wyczuwalny film na skórze. Jest to krem, który bardzo fajnie można wpasować do swojej pielęgnacji. Spokojnie da radę sam, ale przy cerach ekstremalnie suchych będzie też dobrze współpracował z olejowymi formułami. Stosuję go na noc samodzielnie lub z serum i taki duet na tą chwilę bardzo mi odpowiada. Bardzo lubię oba kremy ASOA, które odpowiadają na różne potrzeby mojej skóry. Jeśli nie wiecie, który byłby dla Was lepszy (i czy w ogóle się nada), polecam zamówić małe słoiczki na start 🙂
2. Ministerstwo Dobrego Mydła, Peeling Śliwka
Bardzo żałuję, że ten peeling trafił w moje ręce tak późno, bo okazało się, że jest to mój peelingowy ideał. Konsystencja, zapach, efekt po użyciu. U W I E L B I A M.
Przeszkadza mi, kiedy peeling jest zbyt ostry – dosłownie drapie. Nie lubię też, kiedy jest zbyt drobny i tłusty. Nie stosuje też tych, które zawierają sól, poieważ mnie podrażniają. Ewentualnie kawowe, jednak te nie są zbytnio przyjazne dla prysznica. Generalnie dosyć wysoko mam postawioną poprzeczkę. Wszystkie peelingi, które miałam do tej pory były bardzo spoko. Ale ten od Ministetstwa… Cudeńko, cudeńko i jeszcze raz cudeńko. Drobinki cukru są w idealnej proporcji do olejów, które „ścierają”, ale nie drapią skóry. Po zmyciu peelingu wyczuwalny jest delikatny, ale nie tłusty film. Do tego zapach, który totalnie odpręża – jak świeżo upieczone ciasto śliwkowe (przynajmniej wedlug mojego nosa). Drogie Ministerstwo, to jest absolutna petarda peelingowa!
Na prawdę jestem w ciężkim szoku ze ten peeling gości u Was pierwszy raz ?
Uwielbiam ten szampon w kostce. Też mam maline i mango, tak mi podpasowały, że skuszę się na inne warianty. Ja rozprowadzam szampon bezpośrednio na włosy. Nie spieniam w dłoniach. Mam włosy do ramion. Super składy maja, miażdzą rozsławioną Tinkturę.
A jeśli chodzi o Alkemie. Mam maskę na noc i piankę. Mimo dobrego składu krem mi poprostu nie służy, chociaż początki były rewelacyjne. A pianka też bez szału, tak samo działa na mnie Ecolab a jest 5 razy tańsza. Dla mnie są to produkty przereklamowane. Wszędzie o nich słyszę i czytam. Szał jest, bo jest dobry PR. Cieszę się, że zapłaciłam za nie połowę ceny, chociaż i tak po tej znizce są dla mnie nie warte nic. Nie kupię więcej.
Uwaga na niacynamid (wit. B3) w kosmetykach (wewnętrznie też). Nabawiłam się takiej reakcji alergicznej na ten składnik (jednocześnie zaczęłam stosować kompleks B do łykania i serum z tym składnikiem). Skóra poparzona, piekąca, z pokrzywką, swędząca – dwa tygodnie z tego wychodziłam. B3 łatwo przedawkować, a jak ktoś ma tendencję… AŁA.
Uniwersalny Szampon w kostce 4szpaki! Sztos! Polecam!