Piggypeg Keg to comiesięczna dawka kosmetycznych inspiracji. W tej serii recenzujemy produkty, które testowałyśmy przez ostatni czas. Pamiętaj, że to nasze subiektywne opinie. Jak najbardziej sugeruj się opisami, ale nie oczekuj, że kosmetyk sprawdzi się tak samo u Ciebie
Ania: skóra sucha, często odwodniona, wrażliwa, skłonna do przebarwień
Monika: skóra mieszana (latem w stronę tłustej, zimą w stronę suchej), wrażliwa z widocznymi naczynkami
1. Asoa, SPF 50 PA+++ (filtr mineralny)
Monika: Premiera filtra zimą niech nikogo nie zdziwi, bo to też sezon stosowania kwasów, gdzie ochrona UV jest mega istotna. Asoa miała już w swojej ofercie jeden krem z SPF 30, tylko z pigmentem, więc nie każdemu on pasował. W dodatku wiele osób czekało na 50. Ja też 🙂
Jak na filtr mineralny i to o takim faktorze, jest naprawdę lekki. Nie zostawia białej warstwy, dobrze się wchłania. Nie miałam problemu z nałożeniem odpowiedniej ilości na twarz i szyję (2 fakolce). Jedyne co wymaga u mnie naprawy przy tym kremie to lekkie świecenie się skóry. Po zebraniu nadmiaru filmu chusteczką i nałożeniu pudru, jest wszystko git. Myślę, że przy skórze suchej nie będzie tego problemu, ale jeżeli macie problem z nadmiarem sebum to niekoniecznie bym celowała akurat w ten krem (raczej sięgnęłabym po SPF 30 od Asoa z półmatowym wykończeniem).
Jeśli miałabym porównać go do kremu, który miałam wcześniej to chyba najbliżej mu do Whamisy, jednak jest znacznie lżejszy. Wśród filtrów mineralnych jest to jedna z lepszych propozycji, co więcej ma wysoki faktor ochrony przed UV (PA+++). Na stronie Asoa są nawet załączone badania, za co duży plus. Krem poleciłabym osobom przy kuracjach retinoidami i kwasami z uwagi na skład (olej z pestek wiśni, Panthenol, ekstrakt z opuncji, kwas hialuronowy) i wysoką ochronę.
Edit Maj 2021: Przy testach drugiej sztuki tego filtra zauważyłam, że coś poszło nie tak. Krem niestety źle się rozprowadza i rozwarstwia. Nic takiego nie powinno się dziać. Okazało się, że jedna partia była wadliwa. Jeśli natrafiliście na taki egzemplarz, skontaktujcie się z Asoa.
2. BasicLab, Serum z 0,5% retinolem i koenzymem Q10
Ania: To mój pierwszy kosmetyk z retinolem i uważam, że to była jedna z najlepszych decyzji w mojej pielęgnacji w 2020. To serum jest dostępne w dwóch stężeniach – 0,5% oraz 2% czystego retinolu. Nie zawsze więcej znaczy lepiej – musicie pamiętać, że retinol to wyjątkowo aktywna substancja i stosowana nieumiejętnie może wyrządzić nam krzywdę. Z uwagi na to, na początek wybrałam mniejsze stężenie i obserwowałam reakcję skóry.
Stosowałam serum 1-2 razy w tygodniu (w zależności od tego, czy w mojej pielęgnacji pojawiało się serum z witaminą C czy też nie). Efekty pojawiły się bardzo szybko. Najbardziej cieszyły mnie znikające przebarwienia, ale też efekt “odnowionej” skóry. Gładszej, o wyrównanym kolorycie. Doszło do tego, że nie mogłam się doczekać “dnia retinolu” albo wybierałam go tak, aby wypadał przed ważnym wydarzeniem/wyjściem/spotkaniem. Retinol to prawdziwy game changer w pielęgnacji. Stosuje się go nie tylko w celu zniwelowania zmarszczek. Moim zdaniem to najlepsze serum z BasicLab w mojej kolekcji i bardzo bardzo je polecam, szczególnie jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z Retinolem.
*z kodem PIGGYPEG macie -20% na stronie BasicLab / kod jest ważny do odwołania
3. Creamy, Nawilżająco-tonizująca esencja ryżowa dla cery suchej HYDRO RICE
Ania: Coraz częściej w swojej pielęgnacji zastępuję tonik esencją, szczególnie w okresie zimowym, kiedy suche powietrze, delikatnie mówiąc – daje mi w kość. Propozycja od Creamy to bardzo odżywczy tonik. Pod względem działania przypomina mi trochę esencję z Bentona, ale ma zdecydowanie wygodniejszy aplikator (dzięki nim prysznice tonikowe były wykonywane regularnie).
W składzie znajdziemy moje ukochane fermenty (tutaj z ryżu), hydrolat z róży damasceńskiej, a także silnie nawilżające składniki – mocznik, kwas hialuronowy i kompleks z amylopektyną. Jest naprawdę dobrze. Szczególnie w połączeniu z kremem odżywczym daje super efekty, szybko koi i nawilża skórę. Fajnie też współgra z filtrami i makijażem, szczególnie przy minerałach daje efekt “mokrej skóry” i zdrowego glow. Bardzo bardzo polecam, a szczególnie wszystkim walczącym z przesuszeniami zimą.
Monika: Przyznam, że zawsze mam problem z nazewnictwem przy takich produktach. Jednak nie o nazwie będziemy tutaj rozmawiać, a o działaniu. Ależ ten kosmetyk wspaniale nawilża! Postanowiłam, że tonik od Creamy będzie gościł w mojej porannej pielęgnacji i to był bardzo dobry wybór. Skóra była przez cały dzień była gładka i napięta, choć zimą mam dużą skłonność do przesuszeń. Wiedziałam, że Ani podpasuje od razu, ale nie sądziłam, że ja się z nim aż tak polubię. Osoby z suchą, odwodnioną skórą na pewno się polubią z tym tonikiem.
4. Basic Lab, Serum redukujące przebarwienia z 10% azeloglicyną – Ograniczenie i rozjaśnienie
Monika: Nie stosuję za często kosmetyków z kwasami. W sumie w tym roku się do nich przekonałam jakoś bardziej. Do tej pory na takie zabiegi decydowałam się jedynie w gabinecie. To serum dostałam w jednej z przesyłek kilka miesięcy temu. Od razu zaintrygował mnie skład. Znajdziemy w nim Niacynamid, ale jest też Azeloglicina (pochodna kwasu kwasu azelainowego), Alpha-Arbutynę i kwas traneksamowy. To naprawdę silna armia na przebarwienia.
Nie spodziewałam się takich efektów po 2 miesiącach. Serio. Generalnie lubię większość kosmetyków BasicLab, ale ten konkretnie naprawdę mnie zaskoczył. Miałam sporo małych przebarwień po wyciskaniu (na własne życzenie oczywiście) i hormonalnych Żorżach na żuchwie. Serum nie tylko świetnie radzi sobie z nierównym kolorytem, plamkami i zaczerwienieniami. Działa też antybakteryjnie. Znacznie rzadziej pojawiały się jakiekolwiek niedoskonałości (a cukier się pojawiał, oj pojawiał). Skóra była też gładsza, a jednocześnie lepiej nawilżona.
Stosowałam serum 3 razy w tygodniu na noc, razem z kremem Figa z Mokosha, a rano zawsze nakładałam krem z filtrem (pamiętajcie o tym). Ten kosmetyk nie należy do najtańszych, ale moim zdaniem jest absolutnie fantastyczny. Jeśli od dawna borykacie się z przebarwieniami, nierównym kolorytem, drobnymi bliznami potrądzikowymi, to bardzo polecam wypróbować właśnie to serum. Ja nadal jestem zachwycona.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie 2020 należał do BasicLab. Sama skusiłam się na kilka produktów i na przykład używam już drugiej butelki serum z Trehalozą (jak to nawilża, jeżu!). Do swojej pielęgnacji po raz pierwszy w swoim 30-letnim (niemalże) życiu wprowadziłam Retinol. Też zaczęłam od mniejszego stężenia. Widzę zmniejszoną widoczność moich, posłonecznych, przebarwień i mam wrażenie, że ta skóra stała się taka jakaś bardziej napięta. Oczywiście w swoim zbiorze mam też serum z Niacynamidem – stosuję go zbyt krótko żeby cokolwiek powiedzieć, ale mam nadzieje, że da takie efekty jak należy, bo moja broda od noszenia maseczki żyje swoim życiem…
Taaaak! Totalnie 🙂 Uważam, że każde serum od nich jest idealnie skomponowane do problemu.
Mam pytanie odnośnie stosowania a właściwie łączenia retinol z Basiclab z innymi preparatami rozjaśnieniajacymi. Czy można go zastosować razem lub na przemiennie z serum z vit c albo z serum antyoksydacyjnym z asoa? Walczę z przebarwieniami po porodzie. Boje się zastosować kwasy choć kusi mnie ten opisany przez Monikę z Basiclab
Przeplatać możesz, ale nie dawaj w jednym kroku. Rób przerwy najlepiej. Spróbuj konfiguracji retinol-krem-krem-witamina C. Obserwuj jak skóra będzie reagować. Nie zapominaj o filtrze 🙂