Piggypeg Keg to comiesięczna dawka kosmetycznych inspiracji. W tej serii recenzujemy produkty, które testowałyśmy przez ostatni czas. Pamiętaj, że to nasze subiektywne opinie. Jak najbardziej sugeruj się opisami, ale nie oczekuj, że kosmetyk sprawdzi się tak samo u Ciebie 🙂
Ania: skóra sucha, często odwodniona, wrażliwa, skłonna do przebarwień
Monika: skóra mieszana (latem w stronę tłustej, zimą w stronę suchej), wrażliwa z widocznymi naczynkami
1. Eeny Meeny, Łagodny balsam do demakijażu
INCI
Helianthus Annuus Seed Oil, Mangifera Indica Seed Butter, Polyglyceryl-4 Oleate, Glyceryl Stearate, Theobroma Cacao Seed Butter, Caprylyl/Capryl Glucoside, Squalane, Kaolin, Aqua, Avena Sativa Kernel Flour, Calendula Officinalis Flower Extract, Tocopherol, Vanilla Planifolia Fruit Oil, Ethylhexylglycerin, Phenethyl Alcohol
Cena: 59 zł / 100 ml
Ania:
Bardzo lubię takie „masełkowe” formuły do demakijażu. Moim zdaniem są bardziej wydajne i poręczne w podróży niż olejki. W tym przypadku dodatkowym plusem jest brak dodanych zapachów – moim zdaniem są kompletnie niepotrzebne w kosmetykach do demakijażu.
Balsam ma super konsystencję, trochę jak mus, który pod wpływem wody zmienia się w mleczko. Nie zostawia tłustego filmu, bardzo przyjemnie się z niego korzysta i naprawdę dobrze zmywa makijaż. Co ciekawe, w składzie znajdziemy mączkę owsianą, osobiście uwielbiam ten składnik za jego łagodzące działanie.
Podoba mi się też pojemność 100ml – dzięki temu bez problemu mogę zabrać balsam do bagażu podręcznego. W dodatku starcza na naprawdę długo. I dobrze, bo to świetny produkt. Super mi się sprawdzał przy retinalu, da radę też przy kwasach i innych złuszczających kuracjach lub po prostu w codziennej pielęgnacji skóry wrażliwej.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
Monika: Zazwyczaj przy produktach do demakijażu nie neguję kosmetyków z zapachem (szczególnie kiedy pachną mango lub figą). Jednak w „sezonie retinoidów” staram się minimalizować ryzyko podrażnień tam, gdzie mogę, więc najczęściej sięgam wtedy po formuły bezzapachowe.
Balsam od Eeny Meeny miałyśmy okazję przetestować jeszcze przedpremierowo. W sumie zużyłam dwa pełnowymiarowe opakowania i jedno próbne, nieco mniejsze. Sięgnęłabym po kolejne.
Ma świetną konsystencję, odpowiednio zbitą i gęstą, ale nie za ciężką. Bardzo dobrze się rozprowadza na skórze. Ze zmywaniem też nie ma problemów. Nie zostawia tłustego filmu, nie szczypie w oczy. Naprawdę przyjemnie się go używa. Wystarczy niewielka porcja (mniej więcej wielkości małego migdała), aby dobrze wykonać pierwszy etap wieczornej pielęgnacji.
Choć balsam rzeczywiście nie ma dodatkowych substancji zapachowych, to nie jest bezwonny. Jego zapach wynika ze składu i zastosowanych w nim substancji. Jeśli liczycie na zupełnie neutralny produkt, to raczej nie tutaj. Mi absolutnie to nie przeszkadzało, ale wiem, że niektórzy są zaskoczeni, że bezzapachowy kosmetyk jakoś pachnie ?
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
2. Simply More, Krem do twarzy
INCI
Aqua, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Pentylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Squalane, Moringa Oil/Hydrogenated Moringa Oil Esters, Cetearyl Glucoside, Embelia Concinna Leaf Extract, Tocopherol, Glycerin
Cena: 59 zł / 50 ml
Ania: Serdecznie mogę polecić wszystkim zmagającym się z wiecznym przesuszeniem twarzy. To jeden z bardziej uniwersalnych kremów, jaki miałam okazję przetestować, jednak taka minimalistyczna formuła daje tutaj sporo możliwości. W składzie znajdziemy tylko 10 substancji, a wśród nich: olej jojoba, skwalan i witaminę E, czyli pielęgnacyjne klasyki.
Krem jest bezzapachowy, więc powinien przypaść do gustu wszystkim wrażliwcom. Jego konsystencja może się wydawać pozornie gęsta, ale zaskakująco szybko się wchłania i nie zostawia też tłustego filmu. Jedna pompka akurat starcza mi na całą twarz i szyję. Po aplikacji jest niemal niewyczuwalny, ale jednocześnie dobrze otula skórę i łagodzi podrażnienia.
Przy jego stosowaniu wyraźnie czułam poprawę nawilżenia. Moim zdaniem to bardzo dobry produkt, jeśli szukacie czegoś uniwersalnego i łagodzącego (np. przy kuracjach złuszczających).
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
Monika: Balsam z Avene wysoko postawił poprzeczkę wśród kremów łagodzących, jednak kandydat od Simply More też miło mnie zaskoczył. To świetna baza w pielęgnacji. Ma prosty skład, dzięki czemu można go łączyć bez problemu z innymi, bardziej skoncentrowanymi kosmetykami.
Stosowany solo był dla mnie trochę za lekki, ale świetnie mi się sprawdził przy retinalu, w połączeniu z serum z ceramidami. Często też ratował mi dłonie, a w podróży stawał się również balsamem do ciała.
Powiedziałabym, że jest bardziej kojąco-odżywczy niż nawilżający. Moim zdaniem to idealna, regenerująca opcja dla skóry, którą łatwo obciążyć i dla tych nieprzepadających za uczuciem filmu po aplikacji kosmetyku.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Raczej tak.
3. Sensum Mare, Algodrops Innowacyjna lekka emulsja ochronna przeciw fotostarzeniu SPF 50 PA++++
INCI
Aqua, Ethylhexyl Salicylate, Dicaprylyl Carbonate, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Glycerin, Polyglyceryl-6 Stearate, Tris-Biphenyl Triazine (nano), C15-19 Alkane, Pentylene Glycol, Ethylhexyl Triazone, Propylheptyl Caprylate, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (nano), Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Enteromorpha Compressa Extract, Hedychium Coronarium Root Extract, Polygonum Aviculare Extract, Fucus Vesiculosus Extract, Lithothamnion Calcareum Extract, Undaria Pinnatifida Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Sucrose Polystearate, Cetyl Palmitate, Propylene Glycol, Caprylyl Glycol, Butylene Glycol, Polyglyceryl-6 Behenate, Sorbitan Isostearate, Decyl Glucoside, Titanium Dioxide, Quartz, Magnesium Aluminum Silicate, Xanthan Gum, Hydroxyacetophenone, Disodium Phosphate, 1,2-Hexanediol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate
Cena: 149 zł / 50 ml
Ania: Jeden z lżejszych filtrów, jakie miałam okazję stosować – jest wręcz lejący. Na początku miałam problem z odmierzeniem odpowiedniej ilości produkt (zazwyczaj spotykałam bardziej kremowe i gęste formuły), jednak zmiana opakowania ułatwiła sprawę (wcześniej była pipeta).
Lubię ten filtr przede wszystkim za działanie pielęgnacyjne – nie wysusza skóry, przyjemnie ją zmiękcza, szybko się wchłania. Mam cerę raczej suchą i wrażliwą. U mnie nie powodował nadmiernego świecenia, jednak wiem, że u niektórych może się ono pojawić. To kosmetyk dla osób, które oczekują od SPFu czegoś więcej niż tylko ochrony UV.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
Monika: Muszę przyznać, że to bardzo ciekawy filtr pod względem konsystencji. Ma formułę mleczka, jest lekki, a jednocześnie odżywczy. Nie bieli, ale u mnie po aplikacji lekko się świeci i zostawia delikatnie wyczuwalny film (moim zdaniem dla tłustej skóry to może być za dużo), a ostatecznie daje satynowe wykończenie. Można to oczywiście zminimalizować w jakimś stopniu pudrem/podkładem lub serum regulującym, jednak zdecydowanie wolę, kiedy już nic nie muszę „naprawiać” przy filtrze.
Najlepiej emulsja prezentowała się na moje skórze, kiedy nakładałam ją cienkimi warstwami – wtedy szybciej się wchłaniała. Stosowałam ją w okresie zimowym na serum lub krem. Solo był za lekki przy niskich temperaturach.
To zdecydowanie filtr o działaniu pielęgnacyjnym (trochę jak filtr z serum). Może bez problemu być stosowany samodzielnie, szczególnie jeśli ktoś stawia na minimalizm i nie chce używać już innych kosmetyków pod SPF. Ogólnie nie mogę się przyczepić do niczego większego niż to lekkie wyświecanie się. Raczej nie polubią się z nim osoby, które szukają czegoś z matowym wykończeniem. Moim zdaniem najlepiej sprawdzi się przy skórze odwodnionej, suchej i mało elastycznej.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Raczej nie.