Piggypeg Keg to comiesięczna dawka kosmetycznych inspiracji. W tej serii recenzujemy produkty, które testowałyśmy przez ostatni czas. Pamiętaj, że to nasze subiektywne opinie. Jak najbardziej sugeruj się opisami, ale nie oczekuj, że kosmetyk sprawdzi się tak samo u Ciebie 🙂
Ania: skóra sucha, często odwodniona, wrażliwa, skłonna do przebarwień
Monika: skóra mieszana (latem w stronę tłustej, zimą w stronę suchej), wrażliwa z widocznymi naczynkami
1. AA, Pure Derma, Kojąca pianka myjąca
INCI
Aqua,Glycerin,Sodium Cocoamphoacetate,Cocamidopropyl Betaine,Urea,Allantoin,Panthenol,Alpha-Glucan Oligosaccharide,Sodium Benzoate,Potassium Sorbate,Citric Acid
Cena: 15,99 zł / 150 ml
Monika: To kosmetyk jeszcze z „sezonu retinalowego”. Szukałam czegoś do oczyszczania stacjonarnie, na szybko i wcale nie żałuję, bo to był bardzo dobry wybór. Pianka myje delikatnie, ale skutecznie. Jest odpowiednio kremowa i gęsta, dzięki czemu była też wydajna. Nie podrażniała mojej skóry, nawet kiedy była lekko zaogniona i zaczerwieniona.
W składzie nie znajdziemy dodatkowych substancji zapachowych, dzięki czemu ryzyko alergii znacznie się zmniejsza. Przy kuracjach złuszczających to dla mnie ważne, nie chcę niepotrzebnie drażnić skóry. Naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Spełniła swoje zadanie w 100%.
Uważam, że to bardzo dobry kosmetyk dla skór wrażliwych, odwodnionych, ale też dla osób skłonnych do alergii. Za tą cenę naprawdę warto spróbować.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
2. Resibo, Aksamitna pianka oczyszczająca Fresh Faced
INCI
Aqua, Glycerin, Camellia Sinensis Leaf Water*, Sodium Cocoyl Glycinate, Propanediol*, Caprylyl/Capryl Glucoside*, Coco-Glucoside*, Squalane*, Centella Asiatica Extract, Citrus Aurantium Amara Flower Extract, Citrus Aurantifolia Fruit Extract, Malpighia Glabra Fruit Extract, Betaine*, Sodium Surfactin*, Tapioca Starch, Citric Acid, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, Sodium Phytate, Alcohol, Limonene, Hexyl Cinnamal
*składniki posiadające certyfikat naturalności
Cena: 39 zł / 150 ml
Ania: Nieźle się zdziwiłam, że jakimś cudem pianka Fresh Faced od Resibo się uchowała i jeszcze nie znalazła się w KEGu. Trochę szok, bo to jedna lepszych pianek, jakie ostatnio miałam okazję używać.
Nie nazwałabym jej najdelikatniejszą, raczej zaliczyłabym ją do „średniaków” – nie za mocna, nie za słaba. Na pewno konsystencja zasługuje na pochwałę. Jest bardzo aksamitna, a sama piana gęsta i sztywna. Dobrze „trzyma się” skóry i nie rozpuszcza się zbyt szybko. Pachnie delikatnie i świeżo, na mój nos bardzo przyjemnie 🙂
Nie zauważyłam nie wiadomo jakich zmian w wyglądzie skóry, ale też nie tego oczekuję od produktu myjącego. Ma przede wszystkim dobrze oczyszczać i nie podrażniać. I to właśnie robiła ta pianka. Plusik ode mnie.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
Monika: Oczekiwania miałam dosyć wysokie, bo ta pianka miała być odpowiednikiem żelu Resibo, z którym bardzo się polubiłam. W składzie również znajdziemy delikatne substancje myjące i nieco więcej roślinnych ekstraktów.
Pianka myje delikatnie, ale skutecznie, pozostawiając skórę świeżą, bez uczucia ściągnięcia. Dozownik tworzy gęstą, bardzo przyjemną, kremową konsystencję. Zapach był dla mnie okej — nie przeszkadzał mi, ale też szczególnie nie porwał. Dobrze sprawdzała mi się zarówno w porannej, jak i wieczornej pielęgnacji.
Nie porwała mnie jakoś szczególnie, ale spełniała swoją funkcję bez zarzutów. To też całkiem uniwersalny kosmetyk do oczyszczania, który łatwo wpasować do codziennej rutyny.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Raczej tak.
3. Say Hi, AQUA RESORT bogaty krem nawilżenie + odbudowa
INCI
Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Isoamyl Laurate, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate Citrate, Soybean Glycerides, Tripelargonin, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Arachidyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Pentylene Glycol, Xylitylglucoside, Butyrospermum Parkii Butter Unsaponifiables, Anhydroxylitol, Shea Butter Ethyl Esters, Hibiscus Sabdariffa Fruit Extract, Lithospermum Erythrorhizon Root Extract, Nephelium Lappaceum Peel Extract, Daucus Carota Sativa Root Extract, Daucus Carota Sativa Seed Oil, Troxerutin, Moringa Oil/ Hydrogenated Moringa Oil Esters, Moringa Oleifera Seed Oil, Beta-Carotene, Sodium Hyaluronate, Ascorbyl Palmitate, Allantoin, Tocopherol, Tocopheryl Acetate, Caprylyl Glycol, Glyceryl Caprylate, Erythritol, Helianthus Annuus Seed Oil, Olus Oil, Xylitol, Jojoba Esters, Arachidyl Glucoside, Behenyl Alcohol, Xanthan Gum, Citric Acid, Hydroxyacetophenone, 1,2-Hexanediol, Parfum
Cena: 79 zł / 50 ml
Ania: Po pierwsze, ten kolor. Nie jest syntetyczny, udało się go uzyskać naturalnie od składników kremu. Po drugie, absolutnie wspaniała konsystencja. Gęsta, aksamitna i otulająca.
Aqua Resort zaczęłam jeszcze testować pod koniec zimy i nawet dawał radę przy ostatkach retinolu i losowych podrażnieniach. Najlepiej wjeżdżał u mnie na noc. W porannej pielęgnacji byłby już za ciężki pod filtr. Dobrze współgrał z różnymi serum i olejkami, nic się nie rolowało, skóra była miękka i otulona delikatnym filmem – tak jak lubię. Z tego kremu się po prostu bardzo przyjemnie korzysta. W dodatku pięknie pachnie, jak to same określiliśmy — zapachem wakacji.
W kwestii działania to przede wszystkim plusa dostaje za działanie łagodzące. Miał w sobie coś takiego, że mimo trudów poprzedniego dnia, rano człowiek wstawał z nową twarzą Ten kosmetyk jak i cała marka Say Hi totalni zasługuje na Waszą uwagę. To dla mnie odkrycie tego roku. Będziecie zadowolone_eni, słowo.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
Monika: Marka Say Hi kupiła mnie już na starcie swoim hasłem „wakacyjna skóra przez cały rok”. I wiecie co? Dokładnie takie miałam wrażenie, używając ich kosmetyków. Aqua Resort to cudownie gęsty krem, który przypomina konsystencją aksamitny budyń. Choć ma odżywczą formułę, nie jest ciężki i tłusty. Zostawia jedynie lekki, otulający film, dlatego najlepiej sprawdzał mi się właśnie jako regenerujący krem na noc. Jest bogaty w antyoksydanty i substancje nawilżające, a do tego wzmacniające barierę hydrolipidową. Uwielbiam jego kolor i zapach. Wszystko mi się w nim zgadzało. Skóra po aplikacji była ukojona, gładka i miękka.
Nie jest to typowy, lekki krem nawilżający, a raczej solidny kompres regenerujący. Zaczęłam go stosować jeszcze zimą, wtedy łączyłam go z jeszcze z serum ceramidowym. Kiedy zrobiło się nieco cieplej, dawał radę już solo. Skończyłam jeden słoiczek i z wielką chęcią sięgnęłabym po drugi.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
4. ZEW for Men, Naturalny dezodorant z ekstraktem z czarnej huby
INCI
Propylene Glycol, Aqua, Sodium Stearate, Propanediol, Diatomaceous Earth, Saccharomyces Ferment Filtrate, Glycerin, Caprylyl/Capryl Glucoside, Tapioca Starch, Parfum, Glyceryl Caprylate, Silica, Polyglyceryl-4 Laurate/Succinate, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Inonotus Obliquus Extract, Citronellol, Eugenol, Geraniol
Cena: 65 zł / 80 g
Ania: Nowy ulubiony dezodorant mojego typa i chociaż dedykowany Panom, to ja też bardzo chętnie z niego korzystałam. Jeden z niewielu moim zdaniem produktów tego typu, który faktycznie działa. Tu podkreślam, że chodzi o maskowanie nieprzyjemnego zapachu, nie blokowanie pocenia się (to robią antyperspiranty).
Bardzo podoba mi się jego zapach. Można go opisać jako typowo „męski”, jak woda kolońska, ale ja osobiście uwielbiam takie perfumy. Jest wydajny, nie pozostawia tłustego filmu, nie barwi ubrań (a z tym często miewałam problem) i jest zamknięty w wygodnym sztyfcie – dużo łatwiej mi się korzysta właśnie z takiej formy aplikacji. Kremy są spoko, ale sztyft tutaj zdecydowanie wygrywa. Polecam nie tylko typom 🙂
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak.
Monika: Z dezodorantami el naturel różnie bywa, bo niektóre wręcz wzmagają pocenie. A tutaj mega zaskoczenie, jeśli chodzi o działanie. Naprawdę dawał radę, nawet na siłowni. Zapach też bardzo na plus w końcu nie był duszący i ciężki, jak to zazwyczaj bywa w przypadku kosmetyków „for men”. Jeśli lubicie drzewne zapachy i podpasowała Wam seria WOOD od Yope, to na pewno dacie mu okejkę.
Zaciekawiła mnie też jego formuła – w dotyku aksamitna, nie za ciężka, jakby żelowa. To też dzięki temu jest tak cholernie wydajny. Stosuje go od kilku miesięcy, a prawie nic nie ubyło, także jeśli się na niego zdecydujecie, to będziecie z nim związani na dobre pół roku co najmniej 😀
Docelowo ten dezodorant miał być na testach u mojego typa, ale teraz na pewno nie zamierzam go oddawać.
Czy sięgnęłabym po ten kosmetyk ponownie? Tak