Przed Wami kolejna odsłona naszego przeglądu kolorówki. Niewiele się zmieniło w naszym makijażu od ostatniego zestawienia, jednak pojawiło się kilka produktów, które naszym zdaniem zasługują na większy rozgłos. Zaznaczymy też, że mamy zupełnie inne preferencje, jeśli chodzi o kolorówkę i generalnie sam makijaż, dlatego w tej edycji, jedyna wspólna rzecz, która mamy to pędzel ? Raczej nie szalejemy z makeupem na co dzień, a ilość kosmetyków ograniczamy do minimum (głownie przez brak niebezpiecznie profesjonalnych umiejętności).
Annabelle Minerals, Podkład kryjący Golden Light
Monika: Do podkładu Annabelle Minerals przymierzyłam się po raz drugi. Od ostatniej próby minęło sporo czasu, bo ostatni raz testowałam go jeszcze kiedy Piggypeg raczkowało, więc dobre kilka lat temu. Dałam mu jeszcze jedną szansę, głównie z uwagi na łatwą dostępność (podkład można dostać stacjonarnie w drogeriach). Niestety, dobrałam za ciemny odcień…Nie kojarzyłam jaki miałam poprzednio, no i pierwsza wtopa. Pierwsze podejście do Annabelle Minerals nie było udane. Pamiętam, że podkład nie był trwały, rollował się w ciągu dnia i ciężko mi się go nakładało w porównaniu do innych.
Tym razem zdecydowałam się na wersję kryjącą. Mimo złego koloru (o co najmniej ton za ciemny) nie wszystko było stracone, bo Czarszka sprzedała mi świetnego pro tipa. Poszłam za jej radą i zmieszałam podkład z pudrem transparentnym. Do tego dodałam odrobinę za jasnego korektora sypkiego. Wszystko to sprawiło, że odcień był znacznie lepiej dopasowany, a trwałość podkładu była o niebo lepsza – pozostał niemal nienaruszony przez cały dzień. Mega mi się sprawdza ten patent.
Jeśli chodzi o podkład Annabelle w wersji solo, to niestety, zdania nie zmieniam. Testowałam na różne kremy i filtry, każdym pędzlem do podkładu jaki mam i dalej było to samo. W połączeniu z pudrem znacznie lepiej mi się sprawdza i przy takiej kombinacji zostanę. Spróbujcie, może u Was też to będzie strzał w dziesiątkę.
Earthnicity, Sypki puder utrwalająco-matujący Velvet HD
Monika: Właśnie tego pudru od Earthnicity używałam do mieszania podkładu Annabelle. Świetnie się sprawdzał w tej roli. Jest bardzo drobny i lekki, dzięki czemu nie obciąża skóry.
Przy klasycznym stosowaniu, na podkład, też wypada bardzo dobrze. Zdecydowanie przedłuża trwałość makijażu. Podoba mi się jaki daje efekt końcowy. Nie lubię kiedy puder zbyt wysusza i matowi, ani kiedy skóra jest po nim zbyt świecąca. Ten ma wykończenie dokładnie pomiędzy i ma bardziej satynowe wykończenie. Latem dobrze współgra też z filtrami.
Nie stosuję pudru na co dzień, ale jeśli mam już taka potrzebę, zazwyczaj sięgam właśnie po ten. Jest to moje któreś z kolei opakowanie tego pudru i chętnie do niego wracam.
PuroBio, Podkład w płynie Sublime Drop Foundation 2Y
Monika: Jestem tak przyzwyczajona do minerałów, że naprawdę rzadko decyduję się na coś nowego, tym bardziej w płynie (wyjątkiem jest filtr Asoa). A jednak podkład PuroBIO mnie zaintrygował. Przerobiłam kilka opakowań, więc mam już mocno wyrobione zdanie na jego temat.
Bardzo się cieszę, że paleta odcieni się znacznie poszerzyła. Początkowo używałam wersję 2, ale odkąd pojawił się 2Y zobaczyłam ogromną różnice. „Zwykła” 2 miała znacznie więcej różowych tonów. Dodatkowo podkład szybciej oksydował (ciemniał po czasie). Z 2Y nie mam tego problemu. Mam też wrażenie, że jest nieco jaśniejszy.
Generalnie nie jest to klasyczny podkład. Ma ciężką, zastygającą formułę, którą mogłabym nazwać naturalnym odpowiednikiem Revlona lub Estee Lauder Double Wear – czyli tzw. „szpachla”. Trzeba się nauczyć z nim obchodzić. Nie można z nim przesadzić, bo uzyskacie efekt maski. 3-4 krople zdecydowanie wystarczą. Przed aplikacją polecam odczekać kilka minut aż wchłonie się wcześniej nałożony krem. Skóra musi być dobrze nawilżona, inaczej podkład podkreśli wszystkie niedoskonałości. Moim zdaniem w takiej wersji najlepiej nakłada się go gąbeczką, palcami lub małym flat topem. Krycie ma naprawdę niezłe, dlatego jedna warstwa to naprawdę max.
Na co dzień ten podkład jest zdecydowanie za ciężki, dlatego zaczęłam kombinować. Zaczęłam mieszać kilka kropel z boosterem Alkemie lub lekkim kremem. Wtedy można uzyskać coś na podobieństwo kremu BB. Jeśli nie podpasuje Wam jego podstawowa wersja, przetestujcie takie rozwiązanie. Podkład PuroBIO fajnie tez mi się sprawdzał jako korektor aplikowany na filtr. Dobrze krył zaczerwienienia czy przebarwienia.
Fridge by yDe, Naturalny rozświetlacz w kremie glow&beauty
Monika: Jeśli chodzi o rozświetlacze to zdecydowanie wolę te w sztyfice lub w kremie. Nie przepadam za efektem tafli i brokatowych skroni, dlatego jeśli już decyduje się na ten typ kosmetyku, chcę żeby dawał efekt naturalnie rozświetlonej, „mokrej” skóry. Przyznam, że nie wiedziałam czego się spodziewać po rozświetlaczu Fridge, choć przeczuwałam dwie opcje: albo będzie hitem, albo niewypałem.
Okazało się, że jest wspaniały. Nie mam lepszego słowa, naprawdę. Ma niesamowicie aksamitną konsystencję. Nadaje się zarówno do aplikacji palcem, jak i małym pędzlem. Można stopniować efet glow jaki daje, nakładając go mniej lub więcej. W dodatku z łatwością wtapia się w podkład, czy też krem. Daje piękny efekt wilgotnej skóry w słońcu i ma przyjemny, różany zapach. Najlepsze jest to, że dodatkowo pielęgnuję, bo nie zabrakło w nim wartościowych składników aktywnych. Powinien dopasować się do każdej karnacji, ma dośc uniwersalny odcień. Jest niesamowicie wydajny, więc starczy na pewno na dobrych kilka miesięcy. Duży plus – jest w szklanym słoiczku. A! I nie trzeba trzymać go w lodówce, ma w składzie same masła i oleje 😉
PuroBIO, Rozświetlacz w płynie Stardust
Ania: Rozświetlacz nie są moim must-have, jeśli chodzi o makijaż. Jeżeli już go używam, to jedynie na wieczorne wyjścia albo w wakacje – wtedy nakładam go również na całe ciało. Zazwyczaj wybieram rozświetlacze w wersji prasowanej lub sypkie. Tym razem skusiłam się na wersję w płynie.
Moim zdaniem ma idealny, perłowo-złoty kolor – szczególnie dobrze wygląda na cerze o ciepłych, żółtych tonach lub lekko opalonej skórze. Możecie nim uzyskać efekt mokrej skóry, wystarczy naprawdę niewiele, to super wydajny produkt. Ja stosuję go jedynie na kości policzkowe (bo nie umiem w strobbing) i naprawdę nie wiem, kiedy go zużyję. Na skórze wygląda bardzo naturalnie, idealnie się wtapia i delikatnie połyskuje. Zawsze zgarniam pochwały od przyjaciółek, kiedy już się nim pomaluję 🙂
Couleur Caramel, Pomadka do ust nr 287
Ania: To już moja kolejna szminka od Coleur Caramel. Uwielbiam je za trwałość i matowe wykończenie. Może wyprowadzicie mnie z błędu, ale zauważyłam, że większość szminek naturalnych ma mniejszy/większy połysk, co nie zawsze mi odpowiada (może to kwestia ilości olejów w składzie?). Ta trzyma totalny mat i w dodatku jest naprawdę trwała. Nie można mieć wszystkiego i z czasem szminka trochę “wysycha” – wtedy polecam nakładać ją pędzelkiem na balsam do ust. W ten sposób zyskacie też trochę większą precyzję – pomadka jest naprawdę mocno napigmentowana. Odcień 287 nie jest ani bardzo intensywny, ani nie można go zaliczyć do typowych szminek „nude”. Jest idealna na dzień, kiedy chcemy dać mocniejszy akcent na usta.
Alverde, Matowa pomadka w sztyfcie – Rosewood Smile
Ania: Ten produkt to mój obowiązkowy souvenir z każdego wyjazdu do Berlina! Odkryłam ją dzięki Magdzie, która zachwalała ją jako najlepsza naturalna pomadka. I wcale jej się nie dziwię, bo to naprawdę genialny produkt! Miałam już kilka kolorów, wszystkie sprawdzały się tak samo dobrze. Nie jest wybitnie trwała, ale jako pomadka na co dzień sprawdza się idealnie. Nadaje matowe wykończenie, jednocześnie nie wysusza ust, tylko je pielęgnuje. Jest zamknięta w wygodnej wysuwanej kredce. I co dla wielu na pewno będzie zaletą – jest śmiesznie tania. Kosztuje niecałe 3 euro 🙂 Ta pomadka stała się niemałym hitem – teraz przywożę ją nie tylko dla siebie, ale też dla mamy, siostry i przyjaciółek. Będąc z wizytą u naszych zachodnich sąsiadów warto wstąpić do drogerii DM i je wypróbować!
PuroBio, Maskara Double Dream Czarna
Ania: To obecnie moja ulubiona maskara na co dzień! Moje rzęsy są naturalnie długie, ale jasne – dlatego od mascary oczekuję przede wszystkim mocnego, kruczoczarnego koloru i trwałości. Nikt nie lubi efektu pandy pod oczami 😉 Tusz PuroBIO nie daje efektu WOW, tak jak np. Coleur Caramel (to tusz idealny na wieczór), ale pomaga stworzyć naturalny, codzienny makijaż. pięknie podkreśla i lekko pogrubia rzęsy. Jest trwały, nie obsypuje się i nie podrażnia mi oczu. Jestem z niego naprawdę zadowolona!
Felicea, Naturalna kredka do oczu
Ania: To mój pierwszy kosmetyk od Felicea i to naprawdę trafiony! To niby najzwyklejsza kredka do oczu w formie “ołówka”, ale nie ma zewnętrznego opakowania, co jest tu dla mnie zaletą. Staram się małymi kroczkami być less waste także względem kolorówki.
Sama konturówka jest dosyć miękka, można ją lekko rozmazać, żeby uzyskać efekt smoky, ale jeśli zależy Wam na precyzyjnej kresce, to nie ma najmniejszego problemu, aby ją uzyskać. Jest trwała, nie odbija się na górnej powiece i nie uczula mnie, co uważam za wyjątkowo ważne. Generalnie to naprawdę świetna kredka, koniecznie dajcie jej szansę, szczególnie, jeśli macie skłonność do alergii 🙂
Nude by Nature, Żel do brwi 01 Brown
Monika: Żel do brwi to u mnie must-have. Może nawet być bezbawrny, byle by utrzymał włoski w ryzach przez cały dzień. Do tej pory stosowałam żel z Lavery czy Alverde (są bardzo podobne). Jednak oba miały dosyć dużą szczotkę. Żel od Nude By Nature wygrywa z nimi głównie pod tym względem, ponieważ można nim bardzo precyzyjnie przeczesać brwi. Dzięki odpowiedniej formule, trzymają się w ryzach przez cały dzień. Trafiłam też idealnie z odcieniem tego żelu, jest 1:1 z moim naturalnym. I jeszcze jedna kwestia… mam totalną słabość do opakowań NBN. Powiedzcie, że wy też ?
Earthnicity, Róż mineralny Sweet Pink
Ania: Uwielbiam sypkie róże od Earthnicity! Skubańce są mega wydajne i jeden starcza mi na mniej więcej ROK codziennego używania. Trzeba być bardzo ostrożnym przy nakładaniu – wystarczy naprawdę niewiele produktu, aby uzyskać pożądany efekt. Są mega napigmentowane – mi szczególnie podpasował odcień Sweet Pink – ciepły, lekko brzoskwiniowy. Polecam go szczególnie “bladziochom” (takim jak ja). Sypka formuła różu sprawia też, że jest mega trwały i przez cały dzień trzyma się na skórze. Naprawdę nie trzeba ogromnej ilości wypełniaczy i silkonów, aby stworzyć tak dobry produkt! Wasza cera Wam za to podziękuje.
Nunu Beauty, Pędzel do makijażu – Bamboo Powder Brush
Monika: To chyba najmilszy pędzel w mojej kolekcji, a jednocześnie najbardziej uniwersalny. Stosuję go do pudru, ale też do różu i bronzera. Jest na tyle puchaty, że raczej nie narobicie sobie nim plam, a jednocześnie odpowiednio zbity. Mam go juz od dłuższego czasu i jestem pod wrażeniem jakości wykonania. Po każdym czyszczeniu wygląda znów jak nowy. Nie wychodzą z niego żadne włoski, a i trzon pozostaje w nienaruszonym stanie. Czekam z niecierpliwością na inne modele. Chętnie przygarnę je do swojej kolekcji.
Ania: Z reguły pędzle typu kabuki są przeznaczone do nakładania minerałów sypkich. Osobiście preferuję do tego flat topy, bo pomagają uzyskać lepsze krycie przy małej ilości warstw. Pędzel Nunu to moje odkrycie, jeśli chodzi o aplikację bronzera – it’s a match made in heaven! Jest większy niż standardowe pędzle do konturowania, przez co nie jest tak precyzyjny. Jest idealny, aby stworzyć efek skóry muśniętej słońcem i lekkiej opalenizny. Daje bardzo naturalny efekt, świetnie współgra zarówno z produktami prasowanymi jak i sypkimi. I co ważne – jest ultra miękki i cruelty-free (bambusowy trzon i nylonowe włókna).
Hej, czy ta maskara PuroBio, Double Dream Czarna też tak szybko się rozmazuje pod wpływem wilgoci jak couleur caramel? Przyznam, że jest to dla mnie bardzo ważny aspekt, gdyż jak jeżdżę codziennie na rowerze i jak się trochę zgrzeję albo pokropi trochę deszcze to moja maskara od couleur caramel od razu się rozpuszcza, więc przez to nie planuję kolejnego zakupu tego tuszu, ale szukam godnego naturalnego zamiennika (z tuszami popularnych marek nigdy nie miałam tego problemu). Z góry dziękuję za pomoc! pozdrawiam 🙂
Podbijam pytanie! Naturalna maskara lekka, bez efektu sztucznych, sklejonych rzęs i do tego odporna na warunki atmosferyczne i długie dni pełne altywności- poszukiwany/poszukiwana 🙂
Czy produkty earhtnicity mozna dostac stacjonarnie we wroclawiu?
Nic nam o tym nie wiadomo. Najlepiej skontaktować się z polskim dystrybutorem i zapytać o dostępność w poszczególnych miastach 🙂
Ja byłam bardzo zadowolona z Big Lash Mascara od Lily Lolo. Nie miałam problemu z osypywaniem się maskary czy śladami pod oczami (sprawdzone wielokrotnie przy staniu na głowie na jodze :)) Maskara dawała świetny efekt wywiniętych i pogrubionych rzęs, ale ma niestety te wadę, że dość szybko wysycha i później już rzęsy tak ładnie nie wyglądają. Coś mnie ostatnio podkusiło i po tym, jak Big Lash już nie nadawał się do użytku kupiłam nowość od Coleur Caramel – Mascara N14 i nie jestem w pełni zadowolona 🙁 Zdarzyło mi się iść ulicą w czasie silnego deszczu i po dotarciu do domu zobaczyłam czarne ślady na dolnej i górnej powiece 🙁 Mam więc to samo doświadczenie co Olga. Polecam jednak tę od Lily Lolo, ja na pewno do niej wrócę.
Chciałabym kupić jakiś puder, ale tutaj: https://beabeleza.pl/ , tylko zastanawiam się, czy do cery mieszanej, trochę suchej i wrażliwej wybrać puder sypki, czy prasowany? Czytałam trochę o tym, a może ktoś ma podobny typ cery do mojej i może coś doradzić 🙂
Sypki będzie lżejszy 😉