Piggypeg Keg to comiesięczna dawka kosmetycznych inspiracji. W tej serii recenzujemy produkty, które testowałyśmy przez ostatni czas. Pamiętaj, że to nasze subiektywne opinie. Jak najbardziej sugeruj się opisami, ale nie oczekuj, że kosmetyk sprawdzi się tak samo u Ciebie
Ania: skóra sucha, często odwodniona, wrażliwa, skłonna do przebarwień
Monika: skóra mieszana (latem w stronę tłustej, zimą w stronę suchej), wrażliwa z widocznymi naczynkami
#ANIA
1. Whamisa, Organic Flowers, Krem ochronny SPF 50+ / PA ++++
Filtry to zawsze najgorętszy temat lata i nie byłoby dnia, żebyśmy nie dostawały wiadomości – jaki jest najlepszy? Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi, bo to Wy znacie najlepiej swoją skórę, nie my. Niemniej jednak, w naszym osobistym rankingu krem Whamisy wbił się na samo podium i dosłownie „pozamiatał” wszystkich konkurentów. Z moją skórą robi coś absolutnie niesamowitego i to moje pierwsze lato od dawna, gdzie nie nakładam ani grama podkładu. Pięknie wyrównuje koloryt, zmiękcza, łagodzi zaczerwienienia i wygładza skórę. Nie przesusza mi cery jak filtr Aromatica, tylko dogłębnie ją nawilża. To zapewne sprawka aloesu już na pierwszym miejscu w składzie. Mam nawet wrażenie, że ten krem zapobiega powstawaniu wyprysków i „potówek”, o które latem łatwo.
Widocznie moja skóra bardzo lubi fermenty owocowe, które Whamisa dodaje do wszystkich swoich produktów 🙂 Krem jest dosyć gęsty i delikatnie bieli na początku, ale wchłania się ekspresowo. Nie powoduje świecenia się skóry (u mnie), na twarzy jest bardzo lekki i świetnie się prezentuje zarówno z makijażem jak i saute. To dla mnie po prostu filtr idealny w każdym calu. Wolę go od Madary, bo jednak jej kolor jest dla mnie zdecydowanie za ciemny. Będę wracać do Whamisy na pewno.
2. EcoLab, Pianka oczyszczająca do mycia twarzy z irysem
Kiedyś już pokazywałyśmy Wam piankę Ecolabu, ale do cery wrażliwej. Tym razem przyszła pora na wersję do cery problematycznej. Chociaż ostatnio nie mogę narzekać na wygląd mojej skóry, to latem mam wyjątkowo dużą skłonność do „potówek”. Ta pianka zapewnia łagodne, ale skuteczne oczyszczanie i pomogła mi się uporać z niespodziankami na twarzy. Dobrze domywa resztki makijażu, olejku, filtra i nie ściąga przy tym skóry. Jest bardzo wydajna, wystarczy naprawdę jedna, nawet, niepełna pompka. Ma dosyć mocny, ale przyjemny zapach – typowo kwiatowy. Nie każdemu to podpasuje, zwłaszcza tym, którzy uwielbiają ziołowe „śmierdziele”. Butelka jest plastikowa, ale przynajmniej z oznaczeniem „2” i za to plus. Za taką jakość Ecolab ląduje wysoko w moim rankingu, tym bardziej, że można go upolować w fajnej cenie, często stacjonarnie.
#MONIKA
3. Alkemie, Nourishing Scrub Wash – peeling myjący do ciała
Zazwyczaj wybieram klasyczne peelingi, bazujące na masłach i olejach. Koniecznie cukrowe – solne niestety podrażniają moją skórę. Jednak, kiedy temperatury znacznie skoczyły w górę, zaczęłam doceniać moc peelingów myjących. Szybki letni prysznic i dwa kroki pielęgnacyjne mamy z głowy. I ten zapach… Coś pięknego! Bez dwóch zdań cała pomarańczowa seria Alkemie pachnie po prostu fenomenalnie.
Peeling jest zadziwiająco kremowy jak na kosmetyk z detergentem, łagodnym co prawda, ale jednak. To głównie zasługa masła mango (jakże by inaczej!), shea, oleju marchewkowego i kokosowego. Ma też idealną proporcję drobinek cukrowych i pestek moreli, które złuszczają martwy naskórek. Z racji tego, że zazwyczaj wykonuję peeling w postaci szczotkowania na sucho, stosowałam scrub Alkemie raz w tygodniu. Jest idealny na lato, szczególnie przed nakładaniem balsamu brązującego! Jeśli szukacie nieco tańszej wersji, koniecznie spróbujcie żelu do ciała i twarzy Rise and Shine z tej samej serii.
2. Whamisa, olejek myjący Organic Flowers Cleansing Oil
Ostatnio na Insta Story zrobiłyśmy mały wywiad odnośnie Waszych ulubionych olejków myjących. Nie było osoby, która nie zachwalałaby olejku z Whamisy. Postanowiłyśmy to sprawdzić i przy okazji zamawiania filtra, skusiłyśmy się obie na miniaturkę tego kosmetyku.
Olejek jest niebywale lekki, znacznie lżejszy od wszystkich, które miałam okazję używać do tej pory. Pięknie się zmywa, a co najważniejsze domywa dosłownie wszystko. Radzi sobie świetnie z tuszem do rzęs i nie podrażnia mi oczu – ogromny plus za to. Wystarczy niewielka ilość, a skubaniec i tak radzi sobie bez zarzutu. Ma bardzo delikatny zapach, który działa całkiem relaksująco. Podzielam zatem wszystkie zachwyty poprzedniczek i raczej jest pewne, że pełnowymiarowy kosmetyk znajdzie się w mojej kolekcji. Cena najniższa nie jest, ale za tak dobry kosmetyk jestem w stanie poświęcić portfel, tym bardziej, że jest bardzo wydajny. Jak na razie Whamisa nie zawodzi – same perełki, póki co.
A mi fiolotewa pianka z ecolab się totalnie nie sprawdziła. Ściągała mi niesamowicie buzię 🙁 teraz przerzuciłam się na różową i jest ciut lepiej. Na ten krem z filtrem poluję bo jest wykupiony 🙁
Ooo dziewczyny, dzięki Wam jakieś pół roku temu zainteresowałam się ECOlab i pokochałam tonik z tej samej serii co zademonstrowana wyżej pianka. Wypróbowuję też krem, również seria z bratkiem, bo skończył mi się Vianek zielony na dzień. Uwielbiam te kwiatowe zapaszki! Poprawiają mi dzień.