Analizy składów kosmetyków to nie system 0-1
Analiza składu kosmetyku to bardzo prosty sposób na to, żeby po pierwsze: nauczyć się czytania INCI. Po drugie: jest to też narzędzie, które bardzo szybko może Wam pomóc przy podjęciu jakiejś decyzji zakupowej. Jednak jest też kilka minusów tego rozwiązania, które należy wziać pod uwagę.
Pamiętajcie, że takie gotowe analizy, które rozkładają skład na czynniki pierwsze są bardzo poglądowe i nie skupiają się na Waszych preferencjach, czy problemach skórnych. Często też przytaczane definicje składników są bardzo ogólne. Gdyby z kolei były bardzo szczegółowe, mało kto by je czytał. Ponadto, w definicjach nie bierze się pod uwagę, jak dana substancja będzie oddziaływać z inną. To po prostu taki mini słowniczek i musimy się, niestety z niego nauczyć korzystać sami.
INCI a przepis na ciasto
Skład kosmetyku możemy tak naprawdę porównać do listy składników na ciasto. INCI (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients) dostarcza informacji co zawiera kosmetyk, ale nie znajdziecie tam szczegółowych danych dotyczących stężeń, ani co z czym zostało połączone oraz w jakiej kolejności. Najlepszym przykładem tego mogą być dwa kremy o tym samym składzie, ale o zupełnie różnej konsystencji. Załóżmy, że w obu produktach bazą jest woda, a na drugim w składzie jest gliceryna. Już samo to, jeden krem będzie zawierał 85% wody, a drugi 50%, będzie miało znaczenie. Otrzymamy wtedy kosmetyk o innej formule i zastosowaniu.
Skład INCI to po prostu spis substancji, które zostały wykorzystane w danym kosmetyku. Wymienione są kolejno od najwyższego do najmniejszego stężenia. Nie znajdziecie tam jednak konkretnych procentów i proporcji, możemy tylko przypuszczać mniej więcej, ile czego jest w formule (bazując na maksymalnych dozwolonych stężeniach). My z reguły przyjmujemy, że substancja zapachowa jest takim wyznacznikiem „na granicy”. Jeżeli coś jest za parfum w składzie, to jest tej substancji mniej niż 1%, a jeśli jest ich mniej niż wspomniany jeden procent, to mogą być wymienione w dowolnej kolejności. Oczywiście, w niektórych kosmetykach substancje zapachowe nie występują, więc za taki miernik proporcji możemy sobie wziąć inną substancję, jeśli znamy jej maksymalne dozwolone stężenie.
I tu zaczynają się schody…
Nie każdy wie, że niektóre substancje w składzie to kompleksy składników. To gotowe mieszanki substancji, które wykorzystuje producent przy formułowaniu danego kosmetyku. Haczyk jest taki, że nie ma obowiązku wymienienia ich w składzie jako kompleks o danej nazwie. To po prostu spis substancji, które zawierają się w danym kompleksie. Jedyna pułapka jest taka, że w niektórych kompleksach mogą występować substancje, których niekoniecznie chcemy w naszym kosmetyku. Przykładem takiego kompleksu może być konserwant, który zawiera w sobie 4 inne – np. często występujący w naturalnych kosmetykach Eco Konserwant: Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Glycerine, Sorbic Acid. Stąd zdarza się, że niektóre składniki występują w INCI podwójnie – wchodzą w skład danego kompleksu oraz są dodane osobno do formuły w różnym stężeniu.
To bardziej jako ciekawostka. Z perspektywy konsumenta nie robi nam to absolutnie nic, poza faktem, że czasem zdarza się w kompleksie substancja, która jest w mikro ilości, ale producent ma obowiązek ją wymienić.
Kolejna kwestia to kontrowersyjne substancja, o które ciągle toczy się walka – dobre czy nie dobre? Tak jest między innymi z silikonami. Ile przeciwników, tylu zwolenników. Powiedzmy, że cały skład wygląda naprawdę super, ale jeden silikon schował się gdzieś tam w środku składu. No i co teraz? Czy to jest dobry kosmetyk? Ocena jest zawsze bardzo subiektywna. Wszystko sprowadza się do kwestii indywidualnych. Możecie akceptować silikony na przykład w pielęgnacji włosów, a już inne podejście macie do nich w pielęgnacji skóry.
Problematyczne są też wszystkie składniki ropopochodne – szczególnie wazelina. Na przykład dla atopików bardzo często jest ona zbawienna, ponieważ tworzy warstwę okluzyjną (niczym opatrunek), ale też na dłuższą metę może przesuszać skórę. Do tego dochodzi jeszcze sposób jej pozyskiwania.
Jak żyć?
Trzeba podkreślić, że nikt nie stosuje kontrowersyjnych substancji w stężeniu 100%. Jeżeli mamy jeden, czy dwa produkty ze składnikiem, który nie do końca nam odpowiada to nic się nie dzieje. Powtarzamy jeszcze raz: nic się nie dzieje. Ale warto się zastanowić jak często pojawia się ten „gorszy” składnik w kosmetyków, w ilu produktach i przede wszystkim jak długo go stosujemy. Czy to jest krem, który uwielbiamy i kupujemy słoik za słoikiem? Czy raczej to jednorazowy test danego produktu?
Sytuacja ma się trochę tak jak z chipsami i batonami – raz na jakiś czas sobie zjemy i to jest jak najbardziej okej, ale gdybyśmy codziennie to jedli na śniadanie, albo po prostu jako przekąskę to już musimy się spodziewać, że nie będzie to działało na naszą korzyść.
Zwracajcie po prostu uwagę na to jak często stosujecie te kosmetyki. Jeśli używacie jednego produktu z (nazwijmy to umownie) kontrowersyjną substancją raz na jakiś czas – spoko. Ale jeśli tych substancji jest więcej, w większej ilości kosmetyków i używacie ich codziennie przez, załóżmy, kilka lat, to ekspozycja na nie substancje jest już znacznie większa niż gdybyście używali tych produktów naprawdę sporadycznie. Często też odwołujemy się do metody, którą stosuje się w dietetyce, czyli 80/20. Niech te 80% kosmetyków będzie takich naprawdę z pięknymi składami, których jesteście pewni i nie można się tam do niczego przyczepić, a te 20% to wiecie – brokacik na powiekę, jakaś pianka niekoniecznie z najlepszym składem, ale zapach Wam odpowiada, a tu jakiś krem pięknie pachnący.
Jak ocenić czy kosmetyk jest ok?
Wiadomo, że wszystko jest w jakimś stopniu dla ludzi. Nie chodzi o to, żebyśmy wpadali w paranoję, ale żeby mieć świadomość czego używamy i czy jesteśmy z tym okej czy nie. Są na przykład takie „dobre-nie dobre składniki”, do których my zaliczamy na przykład substancje zapachowe. Dla niektórych kosmetyk, który nie pachnie jest absolutnie nie do przejścia, natomiast chociażby alergicy i osoby z ekstremalnie wrażliwą skórą raczej skłaniają się ku kosmetykom, które tych substancji zapachowych nie zawierają. I teraz pytanie. Czy jest to substancja dobra czy nie? Jak ją kategoryzować? Odpowiadamy: najlepiej według własnych preferencji.
Może się też okazać, że w badaniach za 10 albo 15 lat wyjdzie od środowisk naukowych informacja: „ale nie kochani, słuchacie, jednak tutaj doszliśmy do wniosku, że ta substancja to jednak nie do końca, może niekoniecznie”. I tu są dwa wnioski: po pierwsze, warto być na bieżąco ze wszystkim nowinkami odnośnie substancji stosowanych w kosmetykach, a dwa, że nigdy nie wiadomo. My raczej unikami substancji, które gdzieś tam mają już obok czerwoną lampkę w badaniach, ale też nie panikujemy (to przede wszystkim) nie ma co wpadać w paranoję.
Chodzi o zdrowy balans i o to, żeby nie tracić głowy.
Na co jeszcze zwracać uwagę przy gotowych analizach składu?
Na pewno warto patrzeć, czy dany kosmetyk spłukujemy po aplikacji, czy nie. Im krótsza ekspozycja na daną substancję, tym mniejszy jej wpływ na skórę. Niektóre składniki są dopuszczone tylko w danym stężeniu, ale też tylko do zastosowania wyłącznie w kosmetykach spłukiwanych, dlatego nie powinniśmy stosować w odmienny sposób gdzie daną substancję, zostawiamy na skórze dłużej, gdyż dłuższy kontakt może spowodować podrażnienia, zaczerwienienia i inne nieprzyjemności. Polecamy też przykładać szczególną uwagę do wszystkich kosmetyków, które pozostają na skórze (kremy, serum, balsamy itd.).
Jak korzystać z gotowych analiz?
Z głową 🙂 Gotowe analizy to super rozwiązanie na start. Pozwalają na szybką identyfikację kosmetyku, jednak nie bierzcie tego jako pewnik i jedyne kryterium przy wyborze. Zawsze próbujecie sobie zweryfikować czy to jest kosmetyk dla Was i będzie odpowiedni dla Waszej skóry.
Hej. Macie tu dziewczyny ciekawe artykuły i inne, nietypowe podejście do niektórych kosmetyków czy zagadnień. Od wczoraj sukcesywnie czytam. Co do kontrowersyjnych składników w kosmetykach to też nie jestem za restrykcyjnym odrzuceniem danego kosmetyku, bo znajdzie się tam jeden niefajny składnik. Wielu kosmetologów różnie podchodzi do Fenyloetanolu oraz Propylene Glycolu, Butylene Glycolu. Wiele też zależy od wielkości cząsteczki.