Na starcie podkreślę, że to nie będzie post edukacyjny. To raczej podsumowanie moich doświadczeń z atopowym zapaleniem skóry głowy. Dzieląc się moją historią, może nakieruje kogoś, gdzie może być pole do poprawy, na co warto zwrócić uwagę i do kogo udać się po pomoc, kiedy objawy znacznie się nasilają.
Początki AZS
Pierwsze objawy pojawiły się u mnie już w liceum. Wtedy kompletnie nie myślałam, że to może być AZS, mimo tego, że właśnie taką diagnozę dostała moja młodsza siostra w podobnym czasie. Prawdopodobnie nie połączyłam kropek z uwagi na inne miejsce występowanie objawów — pojawiły się na ciele, a nie na skalpie.
U mnie zaczęło się od uporczywego świądu i łuszczącej się skóry na linii włosów. Z czasem pojawiły się też strupy i ranki od ciągłego drapania, a z głowy schodziły mi dosłownie całe płaty naskórka. Nic przyjemnego, nie polecam. Wtedy też to, co działo się na mojej głowie, zaczęło być widoczne nie tylko dla mnie, ale też niestety dla innych. Spotykałam się z „pomocnymi” komentarzami od rodziny, fryzjera, czy nawet randomowych ludzi.
I tutaj przy okazji na mały przekaz.Nawet jeśli Wasze intencje są dobre, starajcie się nie dawać rad odnośnie czyjegoś wyglądu – tym bardziej jeśli nie zostaliście_łyście o nie poproszeni_one. Na pewno osoba, która zmaga się z chorobą skórną, wie o jej istnieniu. Nie trzeba jej uświadamiać. Nie bądźmy samozwańczymi jurorami czyjegoś wyglądu. Nigdy do końca nie wiemy, jaka jest historia tej osoby i co obecnie przeżywa.
Konkretne przyczyny zarówno AZS jak i ŁZS są nadal nieznane. Te dwie choroby często są ze sobą mylone. Głównie z uwagi na bardzo podobne objawy, co jest powodem trudności z postawieniem jednoznacznej diagnozy.
Jeśli ktoś w Waszej rodzinie zmaga się chorobami skóry na tle łuszczycowym, to jest duża szansa, że i u Was kiedyś pojawi się podobny problem. Obecnie mówi się, że na różnego rodzaju zapalenia skóry może składać się kilka czynników jak na przykład: alergie, dieta, rozwój bakterii i drożdżaków, reakcje autoimmunologiczne. Ja u siebie widzę zaostrzenie choroby szczególnie przy nasilonym stresie i w okresie jesienno-zimowym.
Kluczowy krok
Moim zdaniem najważniejsze oprócz postawienia prawidłowej diagnozy przez trychologa/dermatologa jest pogodzenie się z faktem, że zarówno AZS jak i ŁZS to choroby przewlekłe, które raczej będą towarzyszyć nam przez całe życie.
Ja bardzo długo próbowałam walczyć z objawami nie znając przyczyny – dopiero wybranie się do lekarza uświadomiło mi, co wpływa na zaostrzenie stanów zapalnych i jak mogę sobie pomóc. Nie traktujcie tego jak porażkę. To coś, na co nie mamy wpływu. Kosmetykami można wiele zdziałać, ale czasami po prostu potrzebne są leki (szczególnie na początku). Nie ma w tym nic złego.
Jak sobie radzę?
Podkreślam ponownie, że opisuję tutaj metody, które sprawdziły się u mnie. Dodatkowo są to kroki, które wymagają konsekwencji i systematyczności. W przypadku AZS rzadko zdarza się, żeby poprawa pojawiła się od razu.
Wybór odpowiedniego szamponu
Dbanie o skórę głowy to nie tylko natłuszczanie i nawilżanie, ale też to, jak myjemy skalp i włosy. Dobór szamponu jest bardzo ważny, ale równie znacząca jest cała otoczka. Do codziennego mycia wybieram jak najłagodniejszy kosmetyk — mam kilka swoich sprawdzonych marek i ich się trzymam. Raz w tygodniu stosuję mocniejszy, bardziej oczyszczający szampon. Wszystkie kosmetyki, z których korzystam, znajdziecie w zbiorczym wpisie o mojej pielęgnacji włosów.
Zauważyłam dużą różnicę przy podwójnym myciu skóry głowy. Może to być dla niektórych zaskakujące – w końcu skóra przy AZS jest bardzo podrażniona i reaktywna, ale u mnie ten sposób się sprawdza idealnie. Mam dosyć gęste włosy i przy zwykłym myciu po prostu często nie byłam stanie dokładnie dotrzeć do skóry głowy i dobrze jej oczyścić. Resztki kosmetyków jak i zanieczyszczenia potrafiły wywołać reakcję zapalną. Dobrą robotę robi też u mnie spienianie szamponu w kubeczku z wodą – w ten sposób jest jeszcze delikatniejszy dla skalpu. Jeśli obserwujecie Włosing i działalność Agnieszki Nadziałek, to na pewno znacie tę metodę 🙂
Dodatkowa pielęgnacja skóry głowy
Przynajmniej raz w tygodniu przed myciem staram się robić peeling skóry głowy. To bardzo ważne, aby wybierać ten enzymatyczny/kwasowy. Raczej unikajcie wszelkich drobinek, mogą jeszcze bardziej zaostrzać stany zapalne skóry i lubią się nie spłukiwać do końca.
Kolejna rzecz warta uwagi to wcierki, które mogą być równie pomocne przy wszelkich schorzeniach skóry głowy, jednak źle dobrane zaostrzą stan zapalny. Coraz więcej mówi się o wcierkach alkoholowych w kontekście leczenia chorób skalpu — przede wszystkim ze względu na fakt, że szybko odparowują i nie tworzą wilgotnego środowiska na skórze głowy, co ogranicza rozwój bakterii. U mnie niestety klasyczne wcierki powodują właśnie pogorszenie stanu skóry i dalej szukam bezalkoholowych odpowiedników, przy których objawy AZS się u mnie nie zaostrzą.
Suszarka — tak, tak i jeszcze raz TAK
Prawdziwym game changerem była jednak tak prosta czynność jak suszenie włosów. NIGDY nie kładę się spać z mokrą głową — to największy killer dla zdrowego skalpu. Serio. Kładąc się z mokrymi włosami, szczególnie u nasady, stwarzacie idealne środowisko do rozwoju bakterii. Zawsze, ale to zawsze widzę pogorszenie stanu skóry, gdy nie wysuszę włosów do końca.
Wsparcie od wewnątrz
Pielęgnacja skalpu to nie wszystko i jak w przypadku każdych problemów skórnych równie ważny jest styl życia. Już samo ograniczenie stresu, a przynajmniej wypracowanie sobie na niego mechanizmów obronnych zawsze owocuje u mnie poprawą stanu skóry. Czasem wystarczy trochę bardziej intensywny okres w życiu i gorsza dieta, aby na głowie pojawiły się stany zapalne, świąd i podrażnienie. Super pomocna okazała się suplementacja witaminą D, witaminami z grupy B oraz kwasami omega. Zanim jednak sięgnęłam po suple, skonsultowałam się z dietetyczką, żeby doradziła mi, co może być pomocne w moim przypadku, a następnie zrobiłam zlecone mi badania, aby dobrać odpowiednią dawkę.
W ostateczności, gdy żaden z wymienionych sposobów nie pomaga, nakładam preparat ze sterydami na receptę (oczywiście pod kontrolą lekarza). Teraz już zdarza się to naprawdę rzadko, ale jednak jestem przygotowana na nawrót choroby ze zdwojoną siłą.
Od czego zacząć?
Podsumowując, jeśli zauważacie u siebie podobne objawy (m.in. swędzenie, łuszczenie się skóry, zaczerwienienie), nie bójcie się skorzystać z pomocy lekarza. Oczywiście, jest szansa, że nie od razu uda się postawić diagnozę, ale nie zrażajcie się tym. Przyjrzyjcie się też sytuacjom kiedy objawy się zaostrzają — może po którymś kosmetyku? Może po nie osuszeniu skóry głowy? A może gdy macie rollercoaster emocjonalny i maksymalną stresówkę? Obserwujcie i najlepiej notujcie. Trzeba się pobawić chwilę w detektywa, żeby wyłapać taką siatkę powiązań. Na talerz również warto popatrzeć. Może po spożyciu niektórych produktów objawy się zaostrzają?
Nie zaszkodzi zrobić podstawowych badań krwi i sprawdzić, czy nie ma niedoborów (szczególnie witaminy D3 i witaminy B12). Dużo mówi się też o pozytywnym wpływie probiotyków na wyciszenie zmian skórnych przy AZS, dlatego warto zadbać też o mikrobiom jelit (po więcej odsyłam do Oskara Kaczmarka, od którego sama czerpię wiedzę na ten temat).
Zwróćcie także uwagę na higienę wszelkich akcesoriów, które mają styczność ze skórą głowy – grzebienie, szczotki, ręczniki, ale też nakrycia głowy. W niektórych przypadkach rodzaj materiału może powodować swędzenie skóry (np. wełna) lub nadmierną potliwość (np. akryl, poliester).
Mam nadzieję, że w tym wpisem, chociaż części z Was poprawiłam nastrój – wszelkie choroby skóry nigdy nie są łatwe w leczeniu, ale można sobie z nimi radzić. Jeśli chcecie podzielić się swoimi doświadczeniami, możecie to zrobić w komentarzu poniżej lub w nieco bardziej prywatnych okolicznościach — mailowo (kontakt@piggypeg.pl).
Niestety od lat borykam się z podobnym problemem, zaliczyłam wizyty u różnych dermatologów, trychologów, i wszyscy przepisują te same szampony, które w ogóle mi nie pomagają.. czy możecie polecić mi jakiś fajny, delikatny peeling do skóry głowy? Może to mi chociaż trochę pomoże! Z góry dzięki <3
Ania zalinkowała w poście wpis, w którym są też polecane przez nią kosmetyki. Podrzucam jeszcze raz tutaj. 🙂
Niestety nie ma tam żadnego peelingu
Ja mam nieco inny problem, AZS na skórze całego ciała i na głowie objawia się to tak, ze swędzi i mam miliony strupków. Jedyna rzecz, która mi pomaga to mycie włosów kostka Dove, ale nie pienienie jej wcześniej w rękach, tylko pocieranie skalpu bezpośrednio. Włosy mam kręcone i są suche po takim myciu, odżywka jednak ratuje sprawę. A wole to niż wieczne strupki.
U mnie stres powiduje podraznienie skory glowy i to bardzo . Olej lniany jest bardzo pomocny witaminy z grupy B .