Dawno nie robiłyśmy aktualizacji naszych zbiorów kolorówkowych. Jest to głównie spowodowane tym, że minerały są bardzo wydaje i nie sposób ich zużyć w bardzo szybkim tempie. Jednak na przestrzeni ostatnich paru miesięcy, do naszych kosmetyczek zawitał nowy podkład, pomadka i róż. Skusiłyśmy się także na dodatkowe pędzle do makijażu. Jedno wiemy na pewno – na pewno na pojedynczych produktach tych marek się nie skończy!
Pixie, Podkład mineralny Love Botanicals
M: Tak często ten podkład był nam polecany, że w końcu trafił w nasze ręce. Mimo, że miałyśmy wcześniej kilka próbek, to niestety były one w zupełnie nietrafionych kolorach. Nie żałuję, że wybór ponownie sięgnęłyśmy po Pixie, bo ich podkład to najlepszy kosmetyk mineralny, jaki mam w swojej kolekcji! Wybrałam odcień Creamy Natural i od razu był to strzał w dziesiątkę – jasny, ale wpadający w ciepłe tony. Jest niesamowicie kremowy, niby sypki, a jednak aksamitny. Jest dosyć drobno zmielony, przez co bardzo łatwo i przyjemnie się go aplikuje – wystarczy już jedna warstwa, aby przykryć drobne niedoskonałości i wyrównać koloryt skóry. Najlepiej współgra z pędzlem typu flat top. Wtedy też otrzymamy największe krycie.
W słoiczku jest aż 6,5g podkładu i nie wiem kiedy go skończę, taki jest wydajny 🙂 Trwałość też jest świetna – podkład spokojnie wytrzymuje cały dzień bez poprawek, a testowałam go już na wielu kremach. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie też cena, która wydaje się śmiesznie niska w stosunku do jakości, jaką otrzymujemy. Pixie dostaje ode mnie 6+ i wskakuje na pierwsze miejsce w moim rankingu podkładów. A już myślałam, że nic nie przebije poprzednich ulubieńców!


Pędzle do makijażu CALA
A: Z makijażem mineralnym jest tak, że dużą różnicę robi dobry pędzel. Wybierajmy te o jak najbardziej delikatnym włosiu, żeby nie podrażniały skóry przy aplikacji. U mnie super sprawdzają się te z Ecotools, ale jeszcze lepsze pędzle w tej cenie ma CALA. Są wykonane z bambusa i mają syntetyczne włosie, które jest ultra miękkie i przyjemne w dotyku. Pędzel do blendowania cieni jest chyba najlepszy z całej kolekcji i zdaje się, że także najlepszy jaki miałam kiedykolwiek – zastępuje mi 3 inne. Bardzo jestem zadowolona też z pędzla do różu. Nie pozostawia smug i nakłada odpowiednią ilość kosmetyku. Czuć też ich jakość wykonania – włosie nie wypada, nie wysuwa się, nie staje się szorstkie po dłuższym czasie użytkowania. To po prostu naprawdę porządne pędzle za niską cenę 🙂
Absolutnie fantastyczny okazał się też pędzel do korektora od Pixie. Cudownie aplikuje kosmetyki kremowej, jak i sypkie. Posiada zdejmowaną końcówkę, pod którą kryje się dodatkowy, mniejszy pędzelek do bardziej precyzyjnych zadań. Przyznam, że znacznie rzadziej z niego korzystam. Włosie obydwu pędzli jest niesamowicie miękkie, wykonane z najlepszej jakości włosia syntetycznego. Idealnie sprawdza się szczególnie przy korektorach mineralnych – dzięki płaskiej powierzchni idealnie blenduje sypki produkt. Przy codziennym makijażu spisuje się bez zarzutów!

A: Jeśli chodzi o bronzery, cienie i róże to jestem jednak fanką minerałów prasowanych. Jako chodząca niezdara każda próba porannego makijażu z produktami sypkimi, kończyła się u mnie umywalką w plamach od rozsypanego produktu. Tę paletę skomponowałam samodzielnie w sklepie Prosty Skład. Bardzo lubię takie rozwiązanie i jeszcze przed przejściem na naturalną pielęgnację sama komponowałam swoje paletki cieni. Te gotowe nigdy się u mnie nie sprawdzały, bo zazwyczaj zużywałam tylko kilka neutralnych cieni (brązy górą!). Kasetka z PuroBio jest solidnie wykonane i posiada magnesy, które trzymają wybrany przez nas produkt na swoim miejscu 🙂 Ma też przydatne duże lusterko, które zastępuje mi te podróżne.
A jak same kosmetyki? Najbardziej sprawdza mi się bronzer w odcieniu 01 – jest świetnie napigmentowany i w idealnym, chłodnym odcieniu. Nie wpada w żółcie, ani pomarańcze. Bardzo dobrze się go rozprowadza, nie jest tak „suchy” jak bronzer z NudeByNature do konturowania (za to teraz służy mi za cień do powiek). Jestem bardzo, bardzo z niego zadowolona – to chyba najlepszy bronzer jaki miałam do tej pory – zarówno pod względem trwałości, koloru i formuły. Równie dobrze wypada rozświetlacz 01 ze złoto-białymi drobinkami, który daje efekt tafli, mokrej skóry bez widocznego „brokatu”. Jest świetnie napigmentowany, trzeba z nim uważać bo wszystko dookoła będzie rozświetlone 🙂 Najlepiej nakłada mi się go palcem delikatnie przejeżdżając palcem lekkim muśnięciem wzdłuż nasady kości policzkowych. Całkiem fajnie sprawdza się też cień do powiek, który dobrze się blenduje – u mnie w kolorze czarnym, którego używam czasami zamiast kredki albo do przyciemnienia kącików oka. Na minus jedynie róż w odcieniu 02 – jest trochę za suchy i za bardzo „różowy”. W dodatku średnio napigmentowany. Nie trafiłam z kolorem, bo zazwyczaj preferuję cieplejsze, bardziej koralowe tony. Cała reszta na ogromny plus i dowód na to, że minerały w makijażu sprawdzają się świetnie!



A: 100% Pure chyba nie robi słabych kosmetyków, bo ta pomadka jest absolutnie fantastyczna! Wybrałam odcień Peach, czyli jak sama nazwa wskazuje ciepły, brzoskwiniowy kolor, na ustach delikatnie wpadający w czerwień. To typowo tintowa pomadka – nie zasycha, nie wygląda jak szminka. Delikatnie barwi usta – jest idealna na co dzień. Co mnie w niej tak urzekło? Przede wszystkim cudowny, owocowy zapach – trochę jakbym smarowała usta dżemem brzoskwiniowym 🙂 Wszystkie produkty kolorówkowe od 100% Pure są barwione pigmentami owocowymi, stąd taki efekt! Po drugie, ta pomadka nie wysuszyła mi ust, a wręcz je nawilża – stosowanie jej to po prostu czysta przyjemność. Ma też solidne, wysuwane opakowanie. Także jeśli szukacie naturalnej pomadki, która przy okazji nada ustom trochę koloru, to warto się skusić na tą, nie zawiedziecie się! 🙂


100% Pure, Fruit Pigmented Blush – róż Pretty Naked
M: To piękne fioletowe opakowanie bardzo często pojawiało się u nas na Instagramie – nadal nie mogę się na nie napatrzeć. Jednak ważniejsze jest to, co kryje w środku – genialny róż do policzków. Szczerze powiedziawszy nie mogę go porównać do żadnego innego, głównie z tego powodu, że jest jedyny w swoim rodzaju. Ma zupełnie inną formułę, pigmentację oraz efekt końcowy. Na skórze wygląda niezwykle naturalnie i świeżo. Zazwyczaj ten róż zastępuje mi inne tego typu kosmetyki, sam daje bardzo dobry efekt końcowy. Dlatego też wybrałam odcień Pretty Naked, który wpada nieco w brązy i różowo-brzoskwiniowe tony, przez co jest bardzo oryginalny. W dodatku ten róż jest niesamowicie wydajny i moim zdaniem absolutnie wart swojej ceny. Będzie idealny na lato – od razu poprawia wygląd cery. Aż się nie chce wierzyć, że za kolor odpowiadają tylko owocowe pigmenty!


Dziewczyny gdzie kupujecie kosmetyki 100% Pure? 🙂
W sklepie Plants for Beauty 🙂
Czy takie kosmetyki nie niszczą cery? Bo w końcu make-up to make-up.
Dlaczego miałby niszczyć? 😉
Ile kosztują takie kolorówki? Czy są inne marki mające naturalne produkty.
Jak klikniesz w nazwę kosmetyku to przekieruje Cię do strony produktu 🙂 Oczywiście, że są! Zajrzyj do naszych poprzednich postów o naturalnej kolorówce.
czy możecie polecić jakieś eyelinery? Czy naturalna kolorówka ma tusze/eyelinery wodoodporne (opadająca powieka;) )?
Nie używamy eyelinerów, więc tutaj nie bardzo pomogę. Wiem, że Pacifica ma w ofercie tusz wodoodporny, ale na ile rzeczywiście ma takie właściwości, niestety Ci nie powiem 🙁
Najbardziej zainteresował mnie podkład Pixie i róż! Zamówię próbki pierwszego niedługo do potestowania, może jesteście w stanie doradzić odcienie zbliżone do podkładu matującego Beige Light z Annabelle Minerals? Fragment o umywalce – prawdziwy 🙂 A jak w końcu zrobiłam sobie toaletkę… To mam ubrudzony albo blat, albo spodnie 😀
Na pewno coś z jasnych odcieni z neutralnymi lub lekko różowymi tonami. Może Saffron Whisper lub Cashmere?
Serdecznie polecam wam rozswietlacz z pixi. Bardzo mocny blask, trwałość i zero drobinek.
Witam, dziewczyny jaką pojadę do brwi polecacie?
Kredka z Zuii jest bardzo fajna i zestaw do brwi z Lily Lolo 🙂
Kusicie firmą 100% Pure 🙂 Ciągle poszukuję bronzera o dobrym składzie, ale w formie prasowanej. Sypkie lubię tylko podry i podkłady mineralne… Miałyście może styczność z bronzerami 100% Pure? 🙂
Miałyśmy z różem – jest genialny. Fajny bronzer ma Zuii, Lily Lolo i Bare Minerals. Wszystkie prasowane 🙂
Dziewczyny, czy polecacie tu tylko kosmetyki, co do których nie ma się do czego przyczepić jeśli chodzi o skład? Czy mogą się zdarzyć kosmetyki typu – fajny skład, ale… innymi słowy, czy w przeglądach kosmetyków polecacie tylko kosmetyki, które dostałyby serduszko czy też takie, które zasługują na „pół na pół”? 😉 chcę wypróbować podkład Pixie, ale zastanawiam się, czy ma skład, którym nie trzeba się martwić. Pozdrawiam! 🙂
Tak. Tylko nieskazitelne 😀