Piggy Sztosy to zbiór świetnych kosmetyków, których z wielką chęcią używałyśmy w minionym roku i zagościły na stałe w naszych kosmetyczkach. W tym zestawieniu znajdziecie też akcesoria i książki zdecydowanie warte uwagi. Wszystkie wyróżnione tutaj produkty są naszym zdaniem wyjątkowe. To po prostu sztosy.
Coleur Caramel, Maskara pogrubiająca i wydłużająca Revolutions
Monika: Tusz, który używałam przez cały rok, zamiennie z wersją Backstage. Jednak to właśnie mascara Revolutions trafia do Sztosów. Głównie to zasługa specyficznej, może nawet śmiesznej, szczoteczki. Dzięki takiemu kształtowi, tusz lepiej się rozprowadza i o wiele łatwiej pomalować nim dolne rzęsy. Nie kruszy, nie odbija na powiece i jest łagodny dla oczu. Dla mnie hit wśród naturalnych mascar.
Czytaj więcej: Kolorówka #8
Amilie Minerals, Podkład mineralny
Monika: Podkład od Amilie świetnie się u mnie sprawdza. Kolor Pine nut to odcień, który pasuje do mojej cery idealnie. Najbardziej polubiłam formułę rozświetlającą i jojoba. U mnie podkład trzyma się cały dzień i co najważniejsze – idealnie wtapia się w skórę. To moje ulubione minerały na ten moment.
Czytaj więcej: Kolorówka #8
Nunu Brush, Pędzel kabuki
Ania: Nie policzę ile razy już go pokazywałyśmy, ale faktem jest, że to jeden z naszych ulubionych pędzli. Jest solidny i i bambusowy, ma ultra miękkie włosie. Polecam się w niego zaopatrzyć, bo na pewno będzie Wam dobrze służyć przez długi czas. No i jest wegański! U mnie super sprawdza się do nakładania bronzera, jak i podkładu.
Monika: Wspaniały jest ten pędzel. Myślę, że więcej nie trzeba dodawać.
Czytaj więcej: Kolorówka #9
Fridge by yDe, rozświetlacz glow & beauty
Monika: Mój kolejny hit absolutny. Rozświetlacz od Fridge daje efekt jaki najbardziej lubię przy tym rodzaju kosmetyków, czyli efekt mokrej skóry. To głównie dzięki wyjątkowej, lekko żelowej konsystencji, która pięknie rozprowadza się po skórze. Do tego pięknie pachnie i jest bardzo wydajny. Czasami używam go też na powieki. Mega polecam spróbować!
Czytaj więcej: Keg #33
Alverde, Pomadka do ust w sztyfcie Rosewood Smile
Ania: Pomadka Alverde to mój obowiązkowy souvenir z wyjazdów do Berlina – ma świetną jakość w stosunku do ceny, ostatnio zapłaciłam za nią bodajże 2 euro. Ma super paletę kolorów (idealne nude) i jest jak na pomadkę mega trwała. Tak na co dzień sprawdza się idealnie, może nie utrzymuje się całego dnia, ale generalnie daje radę i bardzo dobrze się zachowuje na ustach. Jest faktycznie matowa, ale jednocześnie nie wysusza ust. Jak dla mnie totalny hit – jak ktoś wie gdzie można dostać online to proszę o info! Jak jeżdzę do Niemiec to zawsze wykupuję cały zapas i Wam też to polecam, bo to naprawdę super kosmetyk!
Czytaj więcej: Kolorówka #9
Nude by nature, Żel do brwi
Monika: W przeciwieństwie do Ani, moje brwi wymagają tylko (i aż) ogarnięcia. W tym celu używam zazwyczaj żeli utrwalających. Do tej pory miałam styczność głównie z tymi z Alverde i i Lavery. Nude by Nature przebija je co najmniej o 2 ligi. Najwięcej robi tutaj mała i precyzyjna szczoteczka, odpowiedni odcień, ale też trwałość samej formuły.
Czytaj więcej: Kolorówka #9
Szczotą, Willy – szczotka do ciała
Z początku obawiałyśmy się, że brak paska przy szczotce będzie dużym minusem. Okazało się jednak, że zamiana go na rączkę to ogromny plus. Dzięki temu ruch może być delikatniejszy, a do tego łatwiej jest sięgnąć do trudniejszych miejsc jak np. plecy. Jest wykonana włókna roślinnego, przez co nigdy nie będzie tak miękka jak włosie pochodzenia zwierzęcego, natomiast jest to jedna z najbardziej miłych wegańskich szczotek z jakimi miałyśmy styczność. Jest idealna na początek.
Czytaj więcej: Keg #33
Parker, Maszynka na żyletki 55SL-RG Semi-Slant
Monika: Nasza przygoda z maszynkami zaczęła się pewnego dnia w Berlinie w drogerii DM, gdzie kupiłyśmy sobie po 1 sztuce za całe 15 zł. Pierwszy model nie dotrwał niestety 2019. Stwierdziłam, że kolejna maszynka będzie już dożywotnia. Zainwestowałam w egzemplarz marki Parker, która dodatkowo ma specjalnie dostosowaną głowicę do wrażliwej skóry. Jestem z niej bardzo zadowolona. Jeśli się boicie zacięcia i innych niefortunnych wypadków to zapewniam was – to kwestia wprawy. Najważniejsza rzecz to dobry kosmetyk, który nawilża skórę i daje poślizg. Dobrze sprawdza się odżywka do włosów 😉 Na pewno dacie sobie radę!
Czytaj więcej: Instagram
Ovium, Wielorazowe płatki bawełniane
Musimy tutaj zacząć od jakości. Waciki Ovium są wykonane z niezwykłą dbałością o szczegóły. Jesteśmy z nich bardzo zadowolone. Są niezwykle miękkie i delikatne. Najlepiej mieć co najmniej 5 w rotacji i myć je ręcznie od razu po użyciu, a później razem z jasnym praniem wrzucić do pralki. Jedynym minusem jest to, że pochłaniają trochę więcej produktu niż te „zwykłe”. Z początku obawiałyśmy się, że będzie czuć różnicę w użyciu, jednak zupełnie niepotrzebnie. Naprawdę warto wypróbować takie waciki wielorazowe. My zdecydowanie zostajemy przy Ovium i koniecznie musimy zaopatrzyć się w więcej.
Areta Szpura „Jak uratować świat?”
Ania: U mnie leci pozycja autorstwa Arety Szputy – Jak uratować świat. Mega książka, a właściwie trochę podręcznik o podejściu less waste – dowiecie się jak zacząć bardziej dbać o naszą planetę. Poruszane tam są generalnie wszystkie aspekty ruchu zero waste – od jedzenia po ciuchy, ale jest też oczywiście rozdział o kosmetykach, w który miałyśmy swój mały wkład! Stworzona tabela szkodliwych substancji powstała na podstawie tej, którą znajdziecie na naszym blogu. Dla nas to naprawdę wspaniała rzecz, że możemy zobaczyć swoje nazwiska w tak świetnej pozycji! Książka jest naprawdę świetna i wydaje mi się że warto ją mieć u siebie na półce, głównie też po to żeby czasem do niej zaglądać i rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące less waste. Jest też bardzo ładnie wydana, ma fajne ilustracje w środku i co ważne – jest szyta! Mega szacun, naprawdę. Wiemy też, że można ją dorwać w wielu bibliotekach. W czasach kryzysu klimatycznego to lektura obowiązkowa dla wszystkich!
Monika: Moim zdaniem naprawdę warto mieć tę książkę na półce i co jakiś czas do niej wracać. Jest też dobrą lekturą na początek przygody z less waste. Wszystko co trzeba ogarnąć na starcie znajdziecie właśnie po lekturze „Jak uratować świat?”.
Alexandra Soveral „Perfect skin”
Ania: Perfect Skin to jak dla mnie kosmetyczna książka roku! Przywiozłem ją z wycieczki do Edynburga i nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra. Wiele książek o tematyce pielęgnacyjnej jest pisana bardzo ogólnikowo, natomiast ta jest bardzo konkretna. Każdy rozdział opisuje kolejny problem od strony możliwych przyczyn ale też z różnymi metodami leczenia – z opisem dlaczego jedna są okej, a dlaczego inne nie do końca. Czytając ją cały czas mamy w głowie przesłanie – obserwuj i ucz się na błędach. Autorka szczegółowo opisuje jak prowadzić dziennik skóry, jak wyciągać wnioski. Podchodzi do przyczyn problemów skórnych mega kompleksowo i myślę, że spodoba się zarówno osobom, które raczkują w temacie pielęgnacji, ale też tym bardziej zaawansowanym. To taki kompleksowy podręcznik do nauki swojej skóry. Niestety nie spotkałam się jeszcze nigdzie z wersją w języku polskim, także jeżeli będziecie na wyspach, to polecam się zaopatrzyć albo po prostu zamówić ją online. Naprawdę bardzo polecam tą pozycję, pochłania się ją dosłownie w jeden dzień!
Dla mnie maszynka z Parkera to tragedia! Mój mąż ma Wilkinsona, spróbowałam u niego i była super. Zastanawiałam się nad nią, ale pomyślałam, że zainwestuję w Parkera. O ile samo golenie jest ok, to sposób jej skręcania jest okropny! Trzeba bardzo uważać, żeby się nie skaleczyć i jest bardzo trudno dobrze założyć żyletkę. Efektem golenie pach zajęło mi minutę, a po kwadransie walki ze złożeniem maszynki się poddałam. Nawet oglądałam filmiki, żeby sprawdzić, czy nie ma na to jakiegoś sposobu. Nie polecam bardzo!
To kwestia indywidualna. Mi to nie sprawia absolutnie problemu.